Świat według werbistów

BLOG

arrows01Kategoria: DUCHOWOŚĆ


 

Misyjna posługa "nowego narodzenia"

Pierwszym przesłaniem Jezusa kiedy rozpoczynał swoją publiczną działalność było wołanie o nawrócenie prowadzące do nowego życia: "nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię bo bliskie jest Królestwo Niebieskie". Było to wskazaniem drogi duchowego narodzenia.

W sposób szczególny o konieczności duchowego narodzenia Jezus mówił w nocnym spotkaniu z Nikodemem. To w czasie tej nocnej rozmowy używa symbolicznego porównania: konieczność duchowej, radykalnej przemiany porównuje do fizycznego narodzenia się człowieka. Tak jak czymś zupełnie nowym jest fizyczne przyjście człowieka na świat, tak zupełnie czymś NOWYM i radykalnie innym ma być duchowa przemiana człowieka, jeśli pragnie wejść do Królestwa Bożego.

Przebudzenie to uwolnienie się od własnej wizji Boga

Spotykam coraz większe grono ludzi, na różnych kontynentach, w tym są również katolicy, którzy wypracowali własny obraz i wizję Boga. I tym żyją. Nie ma On nic wspólnego z prawdziwym i jedynym Bogiem objawionych w Ewangelii. Zaobserwowałem wśród tych ludzi ciekawy fenomen. Im bardziej wierzą i wprowadzają własną wizję Boga w rzeczywistość, tym bardziej doświadczają i przeżywają pustkę, niepokoje, zwątpienie i depresję. W gruncie rzeczy oni uczynili bogami samych siebie. Im bardziej pogrążają się w tej fragmentarycznej wizji i interpretacji Boga - czyli „nie-boga” - tym bardziej przeżywają chaos.

Wiara - przebudzenie (2)

Zadajesz sobie pytanie: obudzić czy zagrzebać - ukryć w ziemi (por. Mt 25, 18) - potencjał wiary? Jedno jest pewne, cokolwiek wybierzesz, w głębi serca i umysłu zawsze pragniesz pełności i stałości. Innymi słowy, pragniesz kochać i być kochanym w pełni. Nie zadowala Cię cząstkowe kochanie. W gruncie rzeczy nie ma czegoś takiego jak kochać cząstkę samego siebie, cząstkę drugiego człowieka czy cząstkę Boga. To nie miłość. Pragniesz kochać i być kochanym stale, czyli wiecznie. Nie ma miłości na dwa, trzy dni. Miłość na chwilę, czyli szukanie i zaspokojenie siebie, to rozumienie i praktyka, którą proponuje świat. To nie miłość.

Wiara - przebudzenie (1)

Zdarzyło się to w San Jose na filipińskiej wyspie Mindoro. Do kaplicy adoracji Najświętszego Sakramentu weszła około 35-letnia kobieta z małą trzyletnią dziewczynką. Kobieta uklękła na dwa kolana, zamknęła oczy i zatopiła się w modlitwie. Dziewczynka przez chwilę przyglądała się matce, po czym uklękła na dwa kolana i zamknęła oczy. Trwało to może z minutę. Następnie usiadła i wtuliła się w ciało matki. Po 10 minutach matka wstała i wyszła z dzieckiem z kaplicy. 

Wyobraźcie sobie uczucie radości i fascynacji jakie przeżyło dziecko w doświadczeniu intymnej relacji miłości ukochanej matki z Bogiem. Obudził się potencjał wiary.

Czym albo kim jest wiara? 

Wiara to głos i moc Boga w człowieku, który pragnie a zarazem buduje intymne relacje ze swoim Stwórcą. Genetyczne predyspozycje, intelekt, wiedza czy biologia człowieka nie posiadają ani takiej potrzeby ani takiej mocy. Ktoś powiedział, że jest to perspektywa i rozwiązanie dla ludzi wierzących. Pracowałem na trzech kontynentach i wszędzie, czy to w Europie, czy w Afryce, czy obecnie w Azji, człowiek w coś lub kogoś wierzy i nie przestaje szukać miłości. Wierzący czy niewierzący pragnie kochać i być kochanym.

„Przyszedłem ogień rzucić na ziemię”, czyli historia pewnego ogniska

W Polsce jeszcze ciągle dominuje model parafii „usługowej”. Ludzie chodzą do kościoła, spowiadają się, przystępują do innych sakramentów. Nie ma urodzin bez chrztu, nie ma śmierci bez pogrzebu. Ale pozostaje pragnienie większego zaangażowania, tęsknota za chrześcijaństwem bardziej gorliwym, świadomym, przekonanym i służebnym. Tylko jak zbudować taką wspólnotę? Inicjatywy duszpasterskie często przypominają „podpalanie benzyną zielonych gałęzi”.

“Ochrzczeni i posłani”, czyli o tym jakie są obowiązki ochrzczonego

Ciekaw jestem, czy hasło „Ochrzczeni i posłani” jest w stanie poruszyć serce przeciętnego katolika? W społeczeństwach tradycyjnie katolickich, do jakich należy Polska, nie jest niczym niezwykłym. Prawie wszyscy zostali ochrzczeni w dzieciństwie, przez co fakt chrztu - czyli początku naszej wiary - znajduje się zupełnie poza naszą świadomością. Jedyne, co możemy zrobić, to zbudować w sobie świadomość człowieka ochrzczonego.

Proszę mnie źle nie zrozumieć. Ja nie jestem przeciwko chrzczeniu małych dzieci. Raczej chcę zwrócić uwagę, że jako dorośli ludzie niezbyt często w naszym duchowym życiu odwołujemy się do tego faktu, że jesteśmy ludźmi ochrzczonymi. Częściej mówimy o sobie, że jesteśmy ludźmi wierzącymi lub że chodzimy do kościoła.

Wierzę i co dalej?

Struktura człowieka, jego umysł, ciało i uczucia, to żywy i dynamiczny organizm, który ciągle rozwija się i podlega zmianom. Nigdy nie zatrzymuje się „w drodze” ani nie zadowala samą tylko egzystencją. Psychologia nie mówi jednak nic o duszy człowieka. Chciałbym zaproponować biblijne rozumienie człowieka oraz perspektywę jego rozwoju i dojrzewania.

Biblia rozumie człowieka jako serce, dusza, moc (ciało) i umysł (Łk 10, 27), który jest zaproszony do kochania Boga, bliźniego i siebie całym sobą. Obraz i Podobieństwo Boga (Rdz 1, 26) jest darem Jego miłości. Bóg jest miłością (1 J 4, 16), która uzdalnia człowieka do kochania i bycia kochanym.