Świat według werbistów

BLOG

Historia jednej fotografii POWOŁANIE

Urodziłem się i wychowałem w mieście nad jeziorem. Na Mazurach jezioro nie jest niczym nadzwyczajnym. Mamy ich tutaj setki. Ale to było szczególne, bo było nasze.

Prawie każdej niedzieli, po obiedzie, razem z rodzicami i siostrą (a przez jakiś czas także z babcią) szliśmy na spacer nad "nasze" jezioro. Jednak nie był to jedynie czas rekreacji, ale mała wyprawa na pogranicze. Zawsze odnosiłem wrażenie, że spacerowaliśmy wzdłuż dwóch różnych światów. Gdy patrzyliśmy w jedną stronę, widzieliśmy miasto z jego gęstą zabudową, nad którą dominowała wieża ciśnień i kościół Najświętszego Serca Jezusa. Ale wystarczyło spojrzeć w przeciwną stronę, by znaleźć się w zupełnie innym miejscu. Zielona łagodność wzgórz na horyzoncie i kołysząca się woda, która za każdym razem w inny sposób odbijała niebo. Dwa światy. Jeden o wyraźnych kształtach, dobrze znany, zamieszkały. Drugi − nieuchwytny, skrywający tajemnicę i pociągający.

Słowo Boga i osobisty zachwyt spotkania

Czym jest pragnienie, które inspiruje i nieustannie zaprasza człowieka do spotkania ze Słowem Życia? Pragnienie, które wręcz porywa do poznania siebie w relacji i intymnej przyjaźni ze Słowem. Wielu nie jest jeszcze tego świadomym. Czasami mam wrażenie że ich liczba ciągle rośnie. Wszyscy jednak pragniemy poznać kim właściwie jesteśmy.

W tym momencie stajesz w obliczu decyzji i wyboru, gdzie i z kim chcesz poznać siebie? Nie wszyscy świadomie i dobrowolnie dokonują wyboru, wielu chowa się „za plecami” tłumu. Ci którzy wybierają świat i mądrość człowieka, który żyje bez Boga, decydują się na kontekst poznania ograniczony czasem i przestrzenią. Jego perspektywa rozumienia człowieka zamyka się w przestrzeni narodzin (nawet nie poczęcia) i śmierci. A człowiek jest kimś większym. Kimś, kto nie może być ograniczony czasem i przestrzenią.

"Żywe jest Słowo Boże...."

Od nieżyjącego już sp. ks. proboszcza Czecha z mojej rodzinnej parafii w Grodzisku Dolnym, będąc jeszcze klerykiem, usłyszałem takie oto świadectwo odnośnie pożytku, jaki odniósł z Soboru Watykańskiego II: "Jedyną rzeczą, którą wyniosłem z nauk Soboru to kluczowe słowo 'AKTUALIZACJA'". Ów kapłan odniósł ten pogląd w szczególności do rozumienia istoty Mszy Świętej. W czasie jej sprawowania historyczna Ofiara Chrystusa "STAJE SIĘ" na nowo realną na ołtarzu w naszej obecności. Po prostu aktualizuje się.

To samo kluczowe słowo odnoszę do mojego osobistego i wspólnotowego przeżywania Słowa Bożego, szczególnie w ramach grup modlitewnych Odnowy charyzmatycznej. Sercem cotygodniowego charyzmatycznego spotkania modlitewnego jest trwanie na modlitwie i "łamanie się Słowem Bożym".

Notatnik wakacyjny

Nie wiem, czy bardziej poddałem się temperaturze czy pogłoskom o jej wpływie na ludzką aktywność. Jakiś związek być musi. Ale bez żalu z mojej strony. Blogosfera, serwisy informacyjne i cała reszta medialnego świata produkują dziennie miliardy słów na tematy, o których wczoraj nie mieliśmy pojęcia, jutro zaś nie będziemy o nich pamiętać. Taka natura tego biznesu.

Tym bardziej cieszy mnie, że poprzedni tydzień mogłem spędzić nad Słowem, które dziwnym trafem nie chce się poddać regułom medialnego rynku. Trwa niezmienione a jednocześnie jest zawsze nowe. Przez siedem dni z małą grupą siedmiu osób czytaliśmy i medytowaliśmy tekst Kazania na górze.

Historia jednej fotografii PRZEMIJANIE

W czasach, gdy my szliśmy do Pierwszej Komunii Świętej, najpopularniejszymi prezentami były: rower, zegarek i aparat fotograficzny. Dostałem je wszystkie trzy. Najmniejsze wrażenie zrobił na mnie aparat fotograficzny. Był to popularny wówczas radziecki produkt o nazwie Smiena 8M. Już następnego dnia trafił na dno szuflady.

5 lat później na jednej z pierwszych lekcji ZPT nasz nauczyciel oznajmił, że będziemy budować karmniki dla ptaków. Oczywiście dotyczyło to tylko chłopców, bo dziewczyny miały swoje zajęcia. Alternatywą miało być robienie zdjęć, ale mogli skorzystać z niej tylko ci, którzy posiadali aparaty fotograficzne. I wtedy przypomniałem sobie o mojej Smienie.

Pismo Święte i szukanie Prawdy

Zdarzyło się to w Livingstone w Zambii. Prowadziłem warsztaty na temat HIV/AIDS. Pewnego popołudnia podszedł do mnie młody człowiek i zadał pytanie,

- Co to jest Prawda?
- Mogę ci powiedzieć, ile jest 2+2 – odpowiedziałem i po chwili dodałem. – Jeżeli chodzi o Prawdę, tego ci nie mogę powiedzieć.
- Dlaczego? – przerwał mi w wpół słowa. – Nie możesz mi tego odmówić.
- Ja nie odmawiam – wyjaśniłem. – Z Prawdą jest tak, że tylko ty sam osobiście możesz Jej doświadczyć i poznać.

Z rysów jego twarzy wyczytałem, że nie bardzo rozumiał mój tok myślenia, więc dodałem:

- Ja jedynie mogę podzielić się moim doświadczeniem poszukiwania i tym samym zainspirować i zachęcić cię do osobistego poszukiwania.

Chwilę patrzył mi w oczy, spuścił głowę i odszedł bez słowa.

Tabernakulum słowa Bożego?

W naszych werbistowskich staraniach o podkreślenie znaczenia słowa Bożego powraca niekiedy w różnych kontekstach kwestia zaznaczenia swego rodzaju równowagi pomiędzy Jezusem Chrystusem obecnym w Eucharystii i obecnym w swoim słowie. Z jednej strony istnieje swego rodzaju symetria. Mamy przecież dwie części Mszy świętej: liturgię słowa i liturgię Eucharystii. Dla każdej z tych liturgii przeznaczony jest oddzielny „stół-ołtarz”.

Pismo święte doznaje też czci: często procesyjnie wnosimy Ewangeliarz i błogosławimy nim, a „ołtarz słowa”, czyli ambonkę wyposażamy w dodatkową półkę z przodu lub dostosowujemy górną część, by po liturgii położyć tam słowo Boże, oddając mu tym samym cześć i lepiej je eksponując. Z drugiej jednak strony kwestia pewnego zrównoważenia pomiędzy czcią słowa Bożego i czcią Najświętszego Sakramentu nie jest unormowana i pozostaje raczej w gestii entuzjastów.

Chrzest Polski - fresk

Święto Chrztu Polski – moja osobista radość

Media donoszą, że w Polsce będzie nowe święto państwowe: Święto Chrztu Polski. Będzie ono obchodzone 14 kwietnia (więcej tutaj). Wydaje się, że nawet tsunami hejtu nie stanie na drodze tej pięknej decyzji. Już się cieszę na to nowe święto. A dlaczego się cieszę? Bo byłem jednym ze zwolenników upamiętnienia „geburtstag’a” Polski.

A wszystko zaczęło się gdzieś chyba w 2008 roku. Na Dworcu Centralnym w Warszawie było stoisko z książkami. Zainteresowała mnie „Kronika” Galla Anonima. Ciągle się o niej mówi, cytuje się ją, ale chyba mało się ją czyta. Wydanie było proste i tanie, kosztowało chyba 23 złote. Kupiłem. Otwieram. Czytam. Nagle szok: Mieszko urodził się ślepy! Wzrok odzyskał w siódmym roku życia nagle, bez niczyjej pomocy, w jakiś cudowny sposób. Nic o tym nie wiedziałem.