Zdarzyło się to w Sajgonie w Wietnamie. Było pięknie popołudnie. Wraz z przyjaciółmi wybierałem się na zwiedzanie miasta. Zatrzymaliśmy się na podmiejskim przystanku. Podszedłem do rozkładu jazdy.
- Przepraszam – usłyszałem za sobą głos kobiecy – czy jesteś chrześcijaninem?
Młoda Wietnamka, około 18 lat, palcem wskazała na krzyż na mojej piersi, po czym raz jeszcze szepnęła:
- Czy jesteś chrześcijaninem?
- Tak – odpowiedziałem raczej automatycznie, bo zaskoczyło mnie jej pytanie. – Tak, jestem - powtórzyłem widząc uśmiech rysujący się na jej twarzy.
- Poczekaj chwilę – odwróciła się i podeszła do leżącego na ławce plecaka. Chwilę grzebała w środku i wróciła z telefonem komórkowym w ręku.
- Coś ci pokażę – szepnęła i chwilę manipulowała w komórce. – Zobacz, to jest Pismo Św. – uśmiechnęła się i szybko dodała – Czytam je codziennie.
Chciałem coś powiedzieć, pogratulować czy pochwalić.
- Codziennie je czytam – powtórzyła z dumą w głosie, po czym szybko dodała kładąc palec na ustach. – Tylko nikomu nie mów.
Uśmiechnęła się raz jeszcze, schwyciła plecak i szybkim krokiem weszła do autobusu, który właśnie zatrzymał się na przystanku.
"Codziennie je czytam, tylko nikomu nie mów" – głos jej towarzyszył mi przez następnie kilka dni. Nie wiedziałem dlaczego? Nie wiedziałem, co powinienem zrobić? W końcu zdyjąłem Pismo Św. z półki i położyłem je na biurku obok laptopa. Zacząłem czytać codziennie jeden rozdział z Ewangelii. Kiedy skończyłem Nowy Testament, zaczynałem od początku.
Minęło około pół roku. W końcu zaświecił promyk w mojej logice i sercu. Zrozumiałem, że codzienne czytanie Pisma Św. to nie intelektualne pogłębianie wiedzy o Bogu i samym sobie, a raczej budowanie relacji. To było takie proste - chodziło o poznanie, pierwszy zachwyt i dokonanie wyboru. Był to pewnego rodzaju proces budowania relacji ze Słowem, które jest życiem (J 6, 68). Relacji, która dojrzewała do przyjaźni, aby w końcu przeżywać piękno intymnej miłości. To doświadczenie stało się nowym kontekstem codziennego zanurzenia się w lekturze Pisma Św., medytacji i wprowadzaniu Słowa Boga w arkana życia.
Zrozumiałem dlaczego należy codziennie czytać i słuchać Słowa Boga. Zrozumiałem, że doświadczenie intymnej relacji ze Słowem nie wymaga mówienia, nie wymaga wielu słów. Radość przeżywanego życia, która jest jakby ucztą przygotowaną przez samego Boga w sercu człowieka (J 14, 23), jest najpiękniejszym sposobem dzielenia się i głoszenia Dobrej Nowiny.