Zamiast remontować pewien kościół, zaproponowałem, aby go zburzono i zbudowano od nowa. Usłyszałem wtedy od współbrata, że ledwo przyjechałem, a już chcę burzyć i decydować. Wycofałem się. Współbrat poleciał na wakacje. Później zaakceptowano mój pomysł. Skontaktowałem się z tamtym współbratem, a on nie pogniewał się, ale naprzywoził jeszcze tyle gwoździ i narzędzi, że praca szła jeszcze sprawniej.
Kategoria: KONTYNENTY
Docieramy od Tilir, które położone jest w małej dolinie. Dochodzimy na plac przed kościołem, a z budynków usytuowanych obok wyskakuje kilka osób. Rozpoznają dawnego proboszcza. Z namaszczeniem prowadzą nas przed plebanię. Ojciec Stefan nie może nadziwić się zmianami, które tu poczyniono. Nie zastajemy diecezjalnego duszpasterza, ale pracownicy parafii przyjmują nas serdecznie kawą.
Pan Gondo podrywa się od stołu. Za nim małżonka. Zapraszają nas ruchem ręki do podejścia do kanapy pod ścianą. Dostrzegamy tam rozłożone różnego typu publikacje i zdjęcia. Idziemy zobaczyć je z bliska. Jest tam kilka wersji obraza Jezusa Miłosiernego w postaci mniejszych i większych plakatów gotowych do włożenia w ramki. Są małe i większe książeczki, pliki obrazków Jezusa Miłosiernego. Domyślamy się, że są jeszcze inne, religijne publikacje, tak jak wydane w twardej oprawie książeczki o Eucharystii.
31 sierpnia 2024. Surabaya na Jawie. Drugi dzień naszego pobytu w Indonezji. Z rana dowiadujemy się, że indonezyjskim współbraciom udało się nawiązać kontakt z dr Teotik Koesbardiati, dawną asystentką o. Józefa Glinki SVD. Umówiono nas na 13.00. Jej opowieść będzie kluczem do nagrań o ostatnich latach posługi o. Glinki na Uniwersytecie Airlangga w Surabaya.
W drodze towarzyszą nam ojcowie Dionisius Damis SVD i Victor Bani SVD. Okazuje się, że pierwszym punktem spotkania jest wspólny posiłek w restauracji „Wapo resto” w pobliżu campusu.
1800 km na północ od Santiago, stolicy Chile, leży miasteczko La Tirana. Położone jest na pustynnym płaskowyżu Pampa del Tamarugal, na którym rosły kiedyś drzewa prosopis tamarugo. Wydobycie saletry w XIX w. spowodowało całkowite wylesienie tego obszaru. To tutaj, na tym pustkowiu, znajduje się sanktuarium poświęcone Maryi – Nuestra Señora del Carmen de La Tirana.
Ludzie rzadko pozostają w domach, a większość czasu są na zewnątrz. To jednak nie to samo co piknik, bo niekoniecznie muszą mieć z sobą coś do jedzenia czy do picia. Wystarczy tylko buai i już można siedzieć razem. Czasami ktoś przygrywa na gitarze. Jest to tzw. gutpela sindaun, co w języku pisin oznacza nie tylko wygodne siedzenie, ale także wspólne, szczęśliwe i błogie spędzanie czasu, coś w rodzaju największej wymarzonej ludzkiej rozkoszy.
U św. Patryka w Bristolu jest wiele grup, ze dwadzieścia. Większe, mniejsze - wszystkie starają się spotykać. Wśród nich są też grupy narodowe. Parafia jest bowiem bardzo kolorowa i międzynarodowa. Dla przykładu: w niedzielę, 24 września było w parafii aż sześć Mszy św.: trzy angielskie, polska, węgierska, brazylijska. Wszystkie dosyć liczne. Ludzie przyjeżdżają nawet z daleka.
Na mszy węgierskiej był nawet były trener węgierskiej kadry piłki nożnej. Na brazylijskiej jest bardzo żywo.
Zrodziła się inicjatywa comiesięcznych całonocnych adoracji Najświętszego Sakramentu. I tak w każdy pierwszy piątek miesiąca, nieprzerwanie od 25 lat, dzięki adoracji eucharystycznej trwa napełnianie się Duchem Świętym i naturalnie gorliwością apostolską. Na całonocne comiesięczne adoracje schodzą się nie tylko grupy modlitewne, ale wielu wiernych z okolicznych parafii w tym mieście. Co więcej, chrześcijanie z okolicznych wiosek idą kilkadziesiąt kilometrów na piechotę aby doświadczyć mocy, obecności i uzdrowienia poprzez wspólną adorację.