Rozważania do czytań mszalnych
Niedziela Wielkanocna, rok C
Pierwsze czytanie: Dz 10,34a.37-43 Drugie czytanie: Kol 3,1-4 Ewangelia: J 20,1-9 |
W Wielką Sobotę wieczorem rozpoczęliśmy wigilią wielkie święto Paschy. Następne pięćdziesiąt dni zaprowadzi nas do święta Zesłania Ducha Świętego w dniu Pięćdziesiątnicy. Zmartwychwstanie, wniebowstąpienie i Zesłanie Ducha Świętego to właściwie jedno wydarzenie, ale obchodzone jako trzy święta liturgiczne.
Ewangelie czytane w okresie wielkanocnym będą przede wszystkim pochodziły od Jana. Dzisiejsza Ewangelia opowiada o tym, jak Maria Magdalena znalazła grób pusty. Kiedy powiedziała o tym apostołom, Piotr i umiłowany uczeń (Jan) poczuli głębokie pragnienie, aby zobaczyć na własne oczy, co się stało. Pobiegli do grobowca i znaleźli płótno, w którym został pochowany Jezus, starannie złożone, aby wskazać, że jego ciało nie zostało ukradzione. Umiłowany uczeń wierzył, że jest to znak, iż Jezus naprawdę zmartwychwstał.
Maria z Magdali
Magdala, zwana także Magadan (Mt 15,39) lub Dalmanuta (Mk 8,10) była w czasach Jezusa małym miasteczkiem z wieżą, położonym na zachodnim brzegu Jeziora Tyberiadzkiego w Galilei. Stamtąd pochodziła Maria Magdalena. O tym, że była ona ważna w pierwotnym Kościele, świadczy fakt, że jest jedyną kobietą, której imię wymieniono we wszystkich listach kobiet, które poszły do grobu Jezusa rankiem w Niedzielę Wielkanocną (Mt 28,1-8; Mk 16,1-11; Łk 24, 1-11). Jan podaje nawet szczegółową relację o tym, jak spotkała zmartwychwstałego Jezusa, który przekazał jej orędzie dla apostołów (J 20,1-19).
To ona jako pierwsza odkryła pusty grób i natychmiast powiadomiła o tym apostołów, co rozpoczęło ich podróż wiary. Apostołowie, zmuszeni jej raportem, pobiegli do pustego grobu i zmienili swój obrazu Jezusa, który był martwy i pochowany w grobie, do obrazu Jezusa, który był żywy i przebywał pośród nich, ale w nowej rzeczywistości.
Po raz pierwszy Łukasz wspomina Marię Magdalenę na liście kobiet, które szły za Jezusem razem z Dwunastoma, służąc ich potrzebom (Łk 8,2-3). Tam opisywana jest jako ta, która została uzdrowiona przez Jezusa, który wypędził z niej siedem demonów. Ta liczba jest z pewnością symboliczna. Liczba siedem w Biblii oznacza całość, pełnię. Maria z Magdali została całkowicie uzdrowiona przez Jezusa. Niektórzy kojarzą ją z bezimienną grzesznicą, która przyszła domu faryzeusza Szymona i namaściła stopy Jezusa, gdy ten siedział przy stole w (Łk 7,36-50).
Kimkolwiek była ta kobieta, Łukasz pokazuje na jej przykładzie, że Jezus jest naprawdę prorokiem, który przekracza społeczne granice tego, co dopuszczalne i co niedopuszczalne. Jej spotkanie z Jezusem w domu Szymona i dalsze życie objawia moc przebaczenia. Doświadczenie Bożego przebaczenia czyni nas zdolnymi do wielkiej miłości. Ostatni raz Łukasz mówi o Marii Magdalenie, gdy idzie ona do grobu z innymi kobietami (Łk 24,10).
Fot. archiwum Instytutu Katechetycznego LUMKO, RPA
O Marii Magdalenie wiemy jeszcze, że wiernie szła za Jezusem podczas Jego posługi w Galilei, była z Nim w Jerozolimie i została mu wierna aż do Jego męki krzyżowej, aż po krzyż (Mt 27,56,61; Mk 15,40.47; J 19,25). Uzdrowienie było dla niej znakiem miłości i zaproszeniem do całkowitego oddania swojego życia na służbę Jezusowi oraz siostrom i braciom we wspólnocie Jezusa.
Bóg wiele razy daje nam małe znaki swojej miłości. Może to być uzdrowienie, poczucie głębokiego spokoju w trudnych chwilach lub dar prawdziwej przyjaźni. Poprzez te znaki Bóg zachęca nas do dzielenia się naszą miłością z innymi i do większego zaangażowania w służbę naszej rodzinie i społeczności.
„Umiłowany uczeń”
Jeden z uczniów Jezusa z Ewangelii według Jana, nie nazwany z imieniem, jest opisany jako „uczeń, którego Jezus miłował”. Kim był ten uczeń?
Po raz pierwszy to określenie jednego z Apostołów pojawia się podczas Ostatniej Wieczerzy (J 13, 23). Po raz drugi słyszymy o nim, gdy Łukasz opisuje, kto stał pod krzyżem Jezusa. W tym ważnym momencie Jezus daje swoją Matkę, aby była Matką tegoż ucznia. On z kolei zostaje oddany Maryi jako Jej syn (J 19,25-27). Razem z Piotrem biegnie do pustego grobu. Jest pierwszym, który wierzy w zmartwychwstanie, gdy widzi płótno pogrzebowe i interpretuje je jako znak, że Jezus zmartwychwstał (J 20,3-10). Ostatni raz ukaże się z Piotrem wtedy, gdy Jezus powoła po raz drugi Piotra, aby był pasterzem Jego ludu (J 21,1-23). Mógł to być również ten drugi nieznany z imienia uczeń, który został wezwany razem z Andrzejem (J 1,40) i prawdopodobnie to on pomógł Piotrowi wejść na dziedziniec arcykapłana podczas procesu Jezusa (J 18,16).
Jego relacja z Jezusem jest naznaczona głęboką miłością do Mistrza i przyjaciela. To właśnie ta miłość pomogła mu rozpoznać, że ciało Jezusa nie zostało zabrane, ale zmartwychwstało do zupełnie nowego życia, kiedy zobaczył, sposób w jaki zwinięte jest płótno pogrzebowe.
Dlaczego ten przekaz o „umiłowanym uczniu” jest w końcówce Ewangelii. Ewangelista chce przez to pokazać, że każdy uczeń Jezusa jest wezwany do odnoszenia się do Niego w podobny sposób. Tak długo, jak Jezus pozostanie tylko mistrzem lub ideałem dla uczniów, dopóty będzie istniało niebezpieczeństwo, że pójdziemy za Nim tylko w myślach i teorii. Tylko wtedy, gdy Jezus stanie się kimś kochanym, pojawi się pragnienie, by Go lepiej poznać i naprawdę postępować tak, jak On by to uczynił. Bycie uczniem Jezusa jest bardziej sprawą serca niż głowy.