Psalm 118 ma bardzo ciekawy liturgiczno-świąteczny charakter. Psalmista wyśpiewuje wielkość Boga wybawcy i przyzywa ludzi do uwielbienia Go w ramach celebracji liturgicznej. Ten tekst szczególnie dobrze pasuje do świętowania Niedzieli Palmowej.
To właśnie w tym psalmie znajdują się słowa, które powtarzamy na każdej Mszy Świętej w hymnie „Święty, święty, święty”: „Błogosławiony, który idzie w imię Pańskie, hosanna!”. Widząc Chrystusa wchodzącego do Jerozolimy, pragniemy widzieć Go oczyma wiary, jak przychodzi do nas w chlebie i winie.
Inne fragmenty tego psalmu mają również bardzo mocny chrystologiczny i paschalny odcień. Wystarczy przypomnieć, że to właśnie stamtąd pochodzą słowa: „Kamień odrzucony przez budujących”, czy też „Oto dzień, który Pan uczynił”.
Dziś jednak chciałbym zająć się szczególnie wersetem 27. Jego druga część brzmi w ostatniej wersji Biblii Tysiąclecia następująco: „Ścieśnijcie szeregi, z gałęziami w rękach, aż do rogów ołtarza”. W wersji brewiarzowej natomiast: „Ustawcie procesję z gałązkami zielonymi, aż do rogów ołtarza”.
Jak wiadomo, werbiści są misjonarzami, i przychodzi nam czytać Biblię w różnych językach. Czasami dziwi nas odmienny od polskiego wariant przekładu jakiegoś tekstu. Mnie zdziwiło tłumaczenie tego właśnie wersetu w nowoczesnym tłumaczeniu Biblii na język rosyjski. Brzmi on tam mniej więcej tak: „Wiążcie świąteczną ofiarę, nieście ją do rogów ołtarza”. Gdzieś znika zatem atmosfera Niedzieli Palmowej. Nie mówi się o organizowaniu ładnej procesji z gałązkami. W zamian pojawia się obraz dość okrutnego i krwawego starotestamentalnego kultu.
Byłem kiedyś u Samarytan w Izraelu na święcie Paschy. To niewielka grupka religijna, mieszkająca na północ od Jerozolimy, która jeszcze zachowuje starotestamentalne przepisy. Przed świętem Paschy zabijają oni baranka, a tłuszcz i skórę palą w przeznaczonych do tego dołach. Grupę stanowi około 50 rodzin, a baranki zabija się w ramach jednej ceremonii na specjalnie do tego przystosowanym miejscu. Słychać głosy zarzynanych zwierząt, a w powietrzu unosi się taki słodkawy zapach otwartych brzuchów. Ma to w sobie coś z rzeźni. Później jeszcze swąd spalenizny. Trzeba wiedzieć, z której strony tego ogrodzonego terenu usiąść. Pomyślałem sobie wtedy: „Dzięki Ci, Panie, za Nowy Testament”.
Jednakże nie chciałem mówić tu o zapachach i estetyce. Zadałem sobie pytanie: skąd w rosyjskim tłumaczeniu wzięła się taka wersja? Otóż jest to dosłowne tłumaczenie wersji hebrajskiej tego psalmu. W polskich tłumaczeniach sięga po nią szesnastowieczna protestancka Biblia Gdańska, pisząc: „Przywiążcie baranki powrozami ku ofierze aż do rogów ołtarza”. Skąd się wzięła zatem wersja z „procesją z gałązkami”? Podaje ją Septuaginta, a za nią Wulgata, a za Wulgatą dawne i współczesne tłumaczenia.
Czy warto byłoby wrócić do wersji hebrajskiej? Ale po co to robić? Otóż w wersji hebrajskiej tego psalmu lepiej widać Chrystusa, i to właśnie w kontekście paschalnym. Wchodzi On do Jerozolimy, jako „błogosławiony, który idzie w imię Pańskie”, ale wkrótce następuje Wielki Piątek, kiedy to został złożony na ołtarzu krzyża jako ofiara całopalna. Najbardziej dosłowne tłumaczenie naszego wersetu mogłoby zatem brzmieć następująco: „Zwiążcie świąteczną [ofiarę], do rogów ołtarza [nieście]”. Słowa w kwadratowym nawiasie zostały dodane. Natomiast parafraza wersetu może wyglądać jak komenda wojskowej egzekucji: „Zwiążcie ofiarę! Na ołtarz ją!”.