Z cyklu "Słowo Boga staje się Ciałem... w Tobie"
Czym jest myśl? To słowo, które raz wypowiedziane, ustami czy czynem, staje się życiem. A życie to światło (J 1, 3), czyli potencjał rozwoju, zdolność poznawania, wolność wyboru i odwaga osobistego zaangażowania.
Jest również myśl, która nie ma nic wspólnego ze światłem. Wprowadza w realia codziennego życia raczej chaos, lęki, niepokoje i zwątpienie. Innymi słowy, ciemność ogranicza perspektywy poznawania, wolność wyboru i entuzjazm osobistego zaangażowania. Jest to produkt tego, który nie kocha życia. Propaguje raczej egzystencję. Ciemność nie ma jednak mocy, aby pokonać światłość (J 1, 5). Człowiek z natury pragnie życia, a tym samym odrzuca ciemność. Często jednak nie wie, gdzie i jak szukać Życia, czyli Światła. Nie wie, jak uzdrowić myśli, które sprzeciwiają się życiu.
Obudził się wcześnie rano. Leżał z zamkniętymi powiekami. Martin po prostu lękał się spojrzeć w oczy własnym myślom. Było w nich wiele niepokoju i zwątpienia. Zawsze ta sama historia - co inni powiedzą i czy podoła oczekiwaniom innych.
- Nie mogę w nieskończoność bać się innych – każdego poranka prowadził ze sobą ten sam dialog. – Nie mogę ciągle bać się bać się samego siebie, porażek i niepowodzeń.
Uważnie jednak słuchał jakiegoś nowego głosu w sobie, który powtarzał „ja chcę żyć”.
Otworzył oczy, odruchowo chwycił telefon komórkowy. Tym razem go nie otworzy. Wstał, podszedł do biblioteczki. Chwile przyglądał się pokaźnemu zbiorowi książek. Wiedza była jego silną bronią i perspektywą na życie. Tak przynajmniej mu się wydawało. Wybrał „Moc umysłu” („Power of Mind”), jego wieloletni przewodnik przez życie. Przez chwilę czytał zakreślone przez siebie ulubione teksty.
- Tyle razy próbowałem i tyle samo razy wracałem do punktu zerowego – przypominał sobie entuzjazm i rozczarowania. Odłożył książkę na półkę. – Co robić? Jak uzdrowić własne myśli?
Logika milczała.
Chrystus uczy, że „dobry człowiek z dobrego skarbca swego serca wydobywa dobro” (Łk 6, 45). Nic nie wspomina o mocy umysłu czy nagromadzonej wiedzy. „Dobry skarbiec” to Miłość Boga, którą jest Jego Obraz i Podobieństwo zapisane w sercu człowieka. Chrystus dodaje: „z obfitości serca mówią jego usta”. Innymi słowy, z obfitości serca rodzi się prawdziwe życie. Życie, które rozświetla ciemności i wykorzenia wszelkie objawy chaosu, niepokojów i zwątpienia. W miłości nie ma lęku (1 J 4, 18). Poznawanie siebie i doświadczenie Prawdy pomaga rozpoznać skarbiec serca i wybrać moc, Miłość Boga, która nie tylko leczy myśli człowieka, ale stwarza nowe serce i „nowego ducha” (Ez 36, 26).
Proces uzdrowienia rozpoczyna się od wyrażenia – wypowiedzenia słowem lub czynem – własnych myśli. Ważne, aby człowiek usłyszał samego siebie, a tym samym doświadczył to, co wewnętrznie przeżywa.
Wydarzyło się to na Madagaskarze. Około 50-osoba grupa młodych ludzi rozważała i uczyła się o Słowie Boga. Misjonarz, zakonnik w średnim wieku, podszedł do młodego człowieka i powiedział:
- Musisz wykrzyczeć z siebie obecności Boga.
- Nie ma potrzeby – odpowiedział młodzieniec nieśmiało i szybko dodał – wystarczy, że w Niego wierzę.
- Musisz usłyszeć samego siebie – zdecydowanym głosem powtórzył zakonnik. – Musisz dotknąć, wręcz doświadczyć świata własnych myśli i wierzeń. W przeciwnym razie będziesz niewolnikiem własnych myśli.
- Przesada – odpowiedział młody człowiek. – Nie jestem niewolnikiem własnych myśli.
Mantra, duchowa praktyka, to wielokrotne powtarzanie słów modlitwy. Chciałbym zaproponować powtarzanie słowa albo cytatu z Pisma Św. Chodzi o to, aby Słowo Boga – nie mądrość człowieka - stały się Ciałem w rzeczywistości Twego życia.
Proces uzdrowienia moich myśli rozpoczął się wiele lat temu na misji w Serowe w Botswanie. I ciągle trwa. Do jednej z moich wiosek miałem około 300 km. Droga długa i monotonna, połowa prowadziła przez pustynię. Był to dobry czas, aby doświadczyć i poznać prawdę o własnych myślach, szczególnie tych ukrytych głęboko w zakamarkach mej podświadomości. Dręczyły mnie raczej podczas długich godzin podróżowania. Na początku próbowałem zagłuszyć je słuchaniem muzyki. Innym razem słuchałem kaset do nauki języka. Było to jednak chwilowe odprężenie. Negatywne myśli budziły we mnie chaos, lęk, niepokoje i zwątpienie. Szukałem.
W końcu otrzymałem Łaskę. Nauczyłem się na pamięć wersetu, który - jak wierzę - został mi dany przez Pana: „stwórz, Boże, we mnie serce czyste i odnów we mnie moc ducha” (Ps 51, 12). Powtarzałem go, recytowałem w ciszy serca i umysłu, czasami półszeptem, o każdej porze dnia i nocy, cokolwiek robiłem i gdziekolwiek byłem. Powtarzałem tysiące razy każdego dnia. Moje logika milczała. Początkowo przyglądała się, aby w końcu posądzić mnie o kolejną iluzję i nonsens.
Minęło kilka lat. Życie i światło stały się nowym doświadczaniem w przeżywania samego siebie, innych i obecności Boga. Po jakimś czasie otrzymałem kolejny tekst, który wyjaśnił mojej logice piękno i moc praktykowanej mantry: „Błogosławieni czystego serca, ponieważ oni Boga oglądać będą” (Mt 5, 8)
Wybierz życie, zaprasza Bóg Naród Wybrany, „abyście żyli wy i wasze potomstwo” (Pwt 30, 19). Wybierz słowo albo słowa Boga z Pisma Św. Nie zadowalaj się mądrością człowieka. Powtarzaj je codziennie, o każdej porze dnia, cokolwiek robisz i gdziekolwiek jesteś. Powtarzaj tysiące razy w ciszy Twego serca i umysłu. W ten sposób pozwolisz, a tym samym zaprosisz, aby Słowo Boga stało się Ciałem w Tobie. Kiedy i w jaki sposób On to uczyni - zostaw to Jego woli. W atmosferze wiary, zaufania i miłości praktykuj mantrę, a będziesz żył Ty i cale Twoje potomstwo.