Świat według werbistów

BLOG

"Żywe jest Słowo Boże...."
O. Zdzisław Grad SVD na Madagaskarze

"Żywe jest Słowo Boże...."

Od nieżyjącego już sp. ks. proboszcza Czecha z mojej rodzinnej parafii w Grodzisku Dolnym, będąc jeszcze klerykiem, usłyszałem takie oto świadectwo odnośnie pożytku, jaki odniósł z Soboru Watykańskiego II: "Jedyną rzeczą, którą wyniosłem z nauk Soboru to kluczowe słowo 'AKTUALIZACJA'". Ów kapłan odniósł ten pogląd w szczególności do rozumienia istoty Mszy Świętej. W czasie jej sprawowania historyczna Ofiara Chrystusa "STAJE SIĘ" na nowo realną na ołtarzu w naszej obecności. Po prostu aktualizuje się.

To samo kluczowe słowo odnoszę do mojego osobistego i wspólnotowego przeżywania Słowa Bożego, szczególnie w ramach grup modlitewnych Odnowy charyzmatycznej. Sercem cotygodniowego charyzmatycznego spotkania modlitewnego jest trwanie na modlitwie i "łamanie się Słowem Bożym".

To w czasie takiego spotkania w Duchu Świętym setki razy doświadczyłem, jak "Żywe jest Słowo Boże i skuteczne..." Jak dosłownie aktualizuje się w naszych sercach i na naszych oczach. Duch Święty, szczególnie przyzywany przez wspólnotę, dokonuje tego duchowego cudu i daje przeżycie prawdziwości i realności Słowa tu i teraz.

Już jako kleryk uczestnicząc w spotkaniach grupy charyzmatycznej najbardziej ceniłem sobie właśnie tę łaskę i to przeżycie. To było wyjątkowe doświadczenie, kiedy jakiś "banalny" fragment odczytany we wspólnocie, nagle dzięki Duchowi Świętemu aktualizuje się w nowym czasie i w nowej sytuacji nie przewidzianej przez historycznego i ludzkiego autora słowa zapisanego.

Sytuacji, w których historyczne słowo pod wpływem natchnienia Ducha Świętego jest rozumiane i stosowane do sytuacji czy chwili bieżącej przeżyłem setki razy dzięki wspólnej modlitwie w ramach grup charyzmatycznych, w większości już na niwie misyjnej na Madagaskarze. Oczywiście w takich momentach nie chodzi o dosłowne egzegetyczne rozumienie, a o duchowe, alegoryczne czy przenośne. Wiadomo, że takie przyjmowanie słowa Bożego ma swoje ograniczenia. Jednak pokusiłbym się o stwierdzenie, iż większość chrześcijan odnosi z tej metody więcej pożytku niż z metody naukowej. Bo ostatecznie o co chodzi? O to ,aby to słowo do mnie przemówiło, mnie dotknęło i abym doświadczył, że ono po prostu "mówi" do mnie, wchodzi w moje życie. A w konsekwencji rodzi we mnie pragnienie Boga i modlitwy.

Tego typu doświadczenie, że Biblia "mówi ludzkim głosem" sprawiło, że w regionie mojej posługi misyjnej nad Pangalaną na Madgaskarze (blisko Oceanu Indyjskiego), setki ludzi zapragnęło mieć swoją osobistą Biblię. Kiedy Biblia kosztuje jedną trzecią twego miesięcznego zarobku, to naprawdę trzeba mieć wiarę, aby na to się zdecydować. I ludzie się decydowali. Dziesiątki z nich zaciągało u mnie dług po to, aby mieć swoją Biblię.

Biblia stała się ich chlebem powszednim i głosem Boga na co dzień.

arrows02 Zdzisław Grad SVD, Madagaskar