Świat według werbistów

BLOG

Burzenie schematów i wiara
Fot. pixabay.com

Burzenie schematów i wiara

Z cyklu "Wierzę i co dalej?"

Koronawirus (COVID-19) nieoczekiwanie i nieubłaganie wkroczył w realia naszej codziennej rzeczywistości. W jednej chwili wręcz bezpardonowo zburzył wizje, oczekiwania, schematy myślowe i przyzwyczajenia milionów mieszkańców tego globu. A już wydawało się, przynajmniej wielu, że stali się samowystarczalni. Innymi słowy, bogami dla samych siebie. 

Moje miasteczko, San Jose na Filipinach, jest zamknięte na 14 dni, a wyspa Mindoro odizolowana od reszty świata na jeden miesiąc. Jak na razie. Stało się coś o czym czytamy w literaturze (np. „Dżuma”) czy oglądamy na ekranach kin.

Pewność siebie, kontrola wydarzeń i układanie życia według własnych oczekiwań w tak zwanym mgnieniu oka padły w gruzy. Wypracowana w pocie czoła perspektywa życia „umiera” na naszych oczach. Co gorsze, widzimy, że ta wizja jest bezradna i bezsilna wobec przeżywanej pandemii wirusa. Nie potrafi odpowiedzieć na doświadczenie cierpienia, lęku czy śmierci. Umilkła, po prostu „umiera”.

Gdzie się podziały nasze schematy myślowe i przyzwyczajenia? Nie możemy już kontrolować i układać życia według własnych oczekiwań. Czujemy się zagrożeni. Lęk i panika zniewoliły wiele intelektów i serc ludzkich. Staliśmy się bezradni. Zadaję sobie pytanie, dlaczego? 

Chrystus odpowiada słowami tekstu z Apokalipsy (Ap 3,17): „Ty bowiem mówisz: 'jestem bogaty' i 'wzbogaciłem się' i 'niczego mi nie potrzeba', a nie wiesz, że ty jesteś nieszczęsny i godzien litości, i biedny, i ślepy, i nagi”. Wow, westchnęła moja dusza i wykrzyknął mój intelekt.

Kiedy czytam relacje medialne na temat COVID-19 i czytam powyższy tekst z Biblii, padam na kolana przed Najświętszym Sakramentem, żywą i prawdziwą obecnością Boga i dziękuję, że On jest. Dziękuję za to, że jest żywym i kochającym Bogiem w rzeczywistości, gdzie ludzkie schematy myślowe i przyzwyczajenia umierają, przestają funkcjonować. A On jest. 

Co się z nami dzieje? Lęk, panika, niepewność, pytanie o jutro i to podświadome przerażające wyczekiwanie i zapytanie: „kiedy to się skończy?”. I chciałoby się dodać: kiedy wrócimy do normalności? Kiedy wrócimy do starych schematów i przyzwyczajeń? Obecnie stoimy na gruzach tego, co miało zapewnić nam szczęście i bezpieczeństwo. Gruzy i ja. I co dalej?

Św. Jan pisze o trzech kategoriach ludzi. Innymi słowy mówi o trzech perspektywach rozumienia i przeżywania siebie, Boga i świata. Pisze: „obyś był zimny albo gorący (…) skoro jesteś letni chcę cię wyrzucić z moich ust” [inne tłumaczenia mówią „wypluć”: „spit you out of my mouth”] (Ap 3,15-16).

„Gorący ludzie” to ci, którzy wierzą i do końca ufają Bogu. To ci, którzy w trudnych chwilach powtarzają: „choćbym szedł ciemną doliną, zła się nie ulęknę, bo Ty jesteś za mną” (Ps. 23, 4). To ci, którzy nie przestają wołać: „Pan jest światłem i Zbawieniem moim” (Ps 27,1). COVID-19 jest trudnym i bolesnym doświadczeniem dla nich, ale nie jest ani tragedią, ani końcem. Dla „gorących” dar życia to coś więcej niż czas i przestrzeń tego świata.

„Zimni” to grupa ludzi, która odrzuciła Słowo. To Słowo, które przyszło do swej własności (J 1,11). To ci, którzy bardziej umiłowali ciemność niż światło (J 3,19). Jednak w obliczu cierpienia i śmierci – przykładem może być tutaj koronawirus - świadomie i dobrowolnie wychodzą z ciemności, aby szukać światła. Przynajmniej wielu z nich tak czyni. Szukają Prawdy, Drogi i Życia (J 14,6), ponieważ „ciemność” ich zawiodła. Dokonuje się w nich nawrócenie. Idą do Boga, do Światła, którego ciemność nie jest w stanie pokonać (J 1,5).

Dla ludzi „letnich” trudnym, wręcz panicznie paraliżującym doświadczeniem jest przeżywanie cierpienia, niepewności i śmierci, jaką rozsiewa koronawirus. Oni po prostu nie umieją słuchać i zaufać ani Bogu, ani sobie. Rozwiązanie na życie szukają w bezimiennym tłumie. Jest to grupa ludzi, która nie zna prawdy o sobie, nie zna siebie, nie wie, gdzie zmierza i czego oczekuje od życia. Dlatego obecność COVID-19 wprowadza w ich życie niepokój, lęk i przerażenie. 

Załamały się nasze schematy myślowe i przyzwyczajenia. Po prostu umarły w obliczu doświadczenia COVID-19. Błogosławieństwo czy przekleństwo? Pismo Święte mówi: „jeżeli [ziarno] obumrze przynosi plon obfity” (J 12,24). Wiara otwiera przed nami nowe perspektywy na życie. Szykuje nam obfite plony. Oczyszczeni ze zgubnej wizji, o której mówi św. Jan - „wzbogaciłeś się i niczego ci nie potrzeba, a nie wiesz, że jesteś godzien litości, i biedny, i ślepy” (por. Ap 3,17) – z nadzieją i wiarą wyjdźmy na spotkanie Boga żywego. Tego Boga, który zawsze jest z nami (Mt 28,20), aby raz jeszcze poznać prawdę o sobie, o Bogu i otaczającym nas świecie. Idźmy na spotkanie Pana, który jest naszym światłem i zbawieniem, aby rozpocząć przygotowania do obfitych zbiorów naszej wiary.

Koronawirus zniszczył to, co ludzkie – nasze fikcje i wymysły o sobie i o Bogu. Nie zburzył jednak żywej obecności Boga. Tego Boga objawionego w Ewangelii w Osobie Jego Syna, Jezusa Chrystusa.

arrows02 Janusz Prud SVD, Filipiny