Świat według werbistów

BLOG

Grób
Fot. Simon Wood (unsplash.com)

Grób

Oj, Ziemio, Ziemio! Gdzie się postawi stopę, tam groby. Czyżbyś była jednym wielkim cmentarzyskiem? Prawdopodobnie tak! Wszędzie ludzkie kości, ludzkie prochy, czy to wysoko w górach, czy na nizinach, w lasach, czy na dnie oceanów!

Siostra śmierć jest wyraźnie obecna w naszym życiu. Wielu spośród nas czuje wobec niej swoisty lęk, a przynajmniej respekt. Choć nie brakuje i takich, którzy, aby nie umierać, popełniają samobójstwo.

To jeden z najtrudniejszych problemów, który męczy człowieka i spędza sen z oczu. Chcąc go ominąć człowiek ucieka się do różnych teorii filozoficznych, z zaprzeczeniem wszystkiego po śmierci włącznie. Żeby nie musieć myśleć o odpowiedzialności za czyny tutaj „zmalowane” najłatwiej powiedzieć, że za tymi drzwiami po prostu nic nie ma.

I oto pojawia się ktoś, kto uderza klinem w klin, czyli śmiercią w śmierć. Jego grób został pusty, trochę szmat i zapach zwietrzałych olejków. Można przyszli i wykradli? Gdzieś wynieśli i schowali? Ale tam były pieczęcie i stała rzymska straż, a ci wiedzieli co znaczy zaniedbanie rozkazu namiestnika. Tymczasem coś ich solidnie wystraszyło. Pobiegli do arcykapłanów, gdzie usnuli teorię, że uczniowie przyszli i ukradli ciało Mistrza.

A uczniowie? Ledwo żyli ze strachu, pozamykani w wieczerniku, ich powszechna zdrada Mistrza odebrała im siły. Jest i dziwna Magdalena! Coś nieprawdopodobnego opowiada! A inne kobiety, które chciały dokończyć proces mumifikacji, potwierdzały to samo! Piotr i Jan pobiegli do grobu. Zastali to, co im kobiety powiedziały, które na dodatek jeszcze widziały jakieś zjawy i słyszały pytanie:

„Czemu szukacie Żywego wśród umarłych? Nie ma go tutaj. Zmartwychwstał!”. Czyli jednak istnieje coś więcej, niż śmierć? A gdy w pewnej chwili Mistrz pojawił się w wieczerniku, ze słowami „Pokój wam!”, to już rzeczywiście było czymś niesamowitym. On naprawdę żyje! Spełniły się wszystkie jego zapowiedzi. Choć w ich głowach wciąż był grób i wiara w śmierć, a nie w życie. A za nią czaił się wielki strach, przede wszystkim o siebie, o swoje „tu i teraz”.

Co zrobić, aby nie dać się opanować śmiertelnym lękom? Trzeba usłyszeć słowa: „Pokój wam!”.

Święty o. Arnold Janssen dość często zastanawiał się nad problemem śmierci. Pewnego dnia napisał takie słowa: „Każde dobro bierze swój początek na Kalwarii”. To mocne słowa. Czyli to wszystko, co się tyczy zbawienia, bardziej lub mniej związane jest z obumieraniem.

Natura nam o tym przypomina, szczególnie na wiosnę. Ziarno, jeśli nie obumrze, zostanie samo, a to niewiele. Prawda jasna, choć niełatwa dla współczesnego człowieka, który za wszelką cenę próbuje uciec od śmierci, od grobu, od przemijania.

I tu o. Arnold radzi nam w sposób bardzo prosty: „Módlmy się jak najgorliwiej do Boga, by napełniał nas coraz bardziej nadzieją nowego życia, które płynie z Jezusowego Serca, na wskroś otwartego dla każdego człowieka”. Czyli jednak modlitwa!

arrows02 Henryk Kałuża SVD