Idę łowić ryby. To chyba najbardziej wstrząsające zdanie z paschalnych Ewangelii, których słuchamy i które głosimy w czasie Wielkanocy każdego roku.
Nie mamy problemu z ogarnięciem Wielkiego Postu. Wiemy, że trzeba ‘coś zrobić’. Baner w kościele, skarbonka na jałmużnę i jakieś postanowienie, najlepiej takie, które zawiera się z kolei w ‘nierobieniu czegoś’. Nie jemy, nie pijemy, nie palimy. I tak przez 40 dni. Jak się uda, jest miło.
Problem pojawia się wraz z nastaniem czasu Wielkanocy. Jak przeżyć ten czas? Co jest do ‘zrobienia’, żeby mieć poczucie dobrego wykorzystania tych pięćdziesięciu dni? Pytanie może wydać się retoryczne, ale po prawdzie dotyka ono wprost naszego życia i naszej misji. I domaga się bardzo konkretnej odpowiedzi. I każdy, kto poważnie podszedł do tematu wie, że udzielenie odpowiedzi na to pytanie rodzi trudność. Na szczęście, cytując klasyka, nic nowego pod słońcem.
Czas paschalny rzuca wyzwanie naszej skłonności do aktywizmu – czyli pokusie ‘robienia czegoś’. Podobne wyzwanie rzucił Apostołom. Słowa przywołane na wstępie tekstu są słowami Szymona Piotra. Wypowiada je po tym, jak Zmartwychwstały, mimo drzwi zamkniętych, wszedł do Wieczernika, pokazał swoje rany i zjadł rybę wobec uczniów. Zdradzony, opuszczony, ukrzyżowany i znów obecny Pan. W Piotrze to spotkanie, które przecież wywołało radość, zaowocowało decyzją o powrocie do rybałki.
Czepiamy się Tomasza, którego nazywamy ‘niewiernym’, ale to decyzja Piotra ukazuje, jak wielkim wysiłkiem jest spotkanie Zmartwychwstałego, jak wiele kosztuje zawieszenie, choćby na moment, ciężkiego płaszcza śmierci na kołku w Wieczerniku.
Ta ciągle aktualna pokusa, by ‘coś robić’, lub jeszcze większa, by ‘coś zrobić’ i mieć święty spokój, niepokojąco przypomina mi owo zdanie Szymona Piotra, kiedy oznajmia pozostałym, że idzie coś robić, idzie łowić ryby. Przez moment, kiedy wszystko zależy od niego, Jezus z Nazaretu staje się zamkniętym rozdziałem życia Piotra – na co zdają się zgadzać także pozostali. Idziemy i my z tobą!
Zmartwychwstały zgadza się na to wszystko. Pozwala im przygotować sieci, wyprawić łódź na jezioro. Pozwala im także wyciągnąć puste sieci. Wszystko po to, aby ponownie, niemalże w tym samym miejscu, co trzy lata wcześniej, objawić nieskutecznym rybakom Siebie, by powiedzieć nie tylko ‘pójdź za Mną’, ale także ‘dokądkolwiek pójdziesz, znajdę cię, nie zrezygnuję z ciebie, przeważę twoją łódź obfitością mojej łaski, przypomnę ci, kim jesteś.
Wielkanoc, podobnie jak Wielki Post, jest wezwaniem do głębokiego rachunku sumienia każdego ucznia. Choćby po to, żeby się przekonać, czy nie jesteśmy na rybach.