Już od kilku lat nie pozostawia mnie w spokoju maryjne wezwanie „Matka Słowa”, dlatego z zainteresowaniem śledzę wszelkie inicjatywy z nim związane.
W Polsce są różne ośrodki ceniące sobie nabożeństwo do Matki Słowa. Warto wymienić przede wszystkim pallotynów, którzy promują objawienia Matki Słowa z Kibeho w Rwandzie. Ostatnio dołączyli do nich marianie, którzy też mają swoje misje w tym afrykańskim kraju. Coraz bardziej popularny staje się ruch maryjny „Tota tua” (zob. www.totatua.org) który jest oparty na idei oddania się Matce Bożej w duchu wyjaśnionym przez Luis’a-Marie Grignion’a de Montfort w jego „Traktacie o prawdziwym nabożeństwie do Najświętszej Maryi Panny”. Ruch posiada swój miesięcznik, który został przyjęty dosyć entuzjastycznie. Nazywa się „Tota tua – Magazyn Matki Słowa”. Podobnie nazywa się również i grupa ruchu na Facebooku.
Szczerze mówiąc, trochę dziwi mnie, że głównym wezwaniem dla tego ruchu stało wezwanie „Matka Słowa”. W treściach publikowanych w Internecie nie za bardzo znajduję do tego podstawę. Oprócz treści „grignionnowskich”, są tam również treści ogólnokatolickie, świadectwa i rozmyślania w duchu Lectio divina. Mam wrażenie, jakby tylko ten ostatni element mógł naprowadzić organizatorów na interesujące nas wezwanie.
Poza tym, w ruchu Oddanie33 (zob. www.oddanie33.pl) ważną rolę odgrywają dominikanie, którzy w Ustroniu-Hermanicach posiadają kaplicę Matki Słowa i corocznie organizują tam Letnią Szkołę Biblijną.
Patrząc na tę piękną i pełną Ducha inicjatywę, mam jednak nieodparte wrażenie, że wezwanie „Matka Słowa” znowu pozostaje nieodkryte. Hasło jest piękne, ale do jego treści dotrzeć się nie udaje. Wrócę zatem do moich rozmyślań sprzed kilku lat.
W swoim czasie, w celu pogłębienia refleksji nad tym wezwaniem, postanowiłem zastosować metodę „krystalizacji”. Jeżeli do roztworu soli wsadzimy nitkę, to po pewnym czasie na tej nitce pojawią się kryształki. Tą „nitką” jest właśnie hasło „Matka Słowa”, a „roztworem” – Biblia i tradycja Kościoła. Nie trzeba było długo czekać i zaraz pojawiło się mnóstwo tekstów i treści. Przede wszystkim tekst z Lumen gentium (nr 53): "Albowiem Maryja Dziewica, która przy zwiastowaniu anielskim poczęła i w sercu, i w ciele Słowo Boże i dała Życie światu, uznawana jest i czczona jako prawdziwa Matka Boga i Odkupiciela."
Łaciński termin „suscepit” wielu tłumaczy jako „przyjęła”. Decyzja Maryi o przyjęciu Słowa stała się źródłem życia i błogosławieństwa dla wszystkich pokoleń. My, w naszej małej, osobistej i zgromadzeniowej historii zbawienia, też jesteśmy do tego powołani. I w sumie to jest wszystko, co można i trzeba powiedzieć – to jest cała mistyka Słowa, jaka werbiście jest niezbędna. Tu zawarta jest nasza duchowość, nasza misyjność i nasza maryjność. Oczywiście, nie wszystkie ich aspekty, ale te związane z wezwaniem „Matka Słowa”.
Tu również odnajdujemy pogłębienie hasła ostatniej Kapituły Generalnej werbistów: „Nasza nazwa to nasza misja”. Ponieważ tajemnica przyjęcia Słowa i działania Słowa to absolutne centrum tajemnicy wiary chrześcijańskiej, to zgłębianie treści wezwania Matka Słowa zamienia się w fascynującą podróż, podczas której każdy znajduje coś bardzo indywidualnego, a jednocześnie bardzo ważnego.
Podam ciekawy przykład. Ostatnio dowiedziałem się, że o. Zdzisław Grad SVD na Madagaskarze buduje kapliczkę Matki Słowa (mam nadzieję, że o. Zdzisław nie będzie miał nic przeciwko, jeśli uchylę rąbka tajemnicy). Głównym symbolem będzie figura Matki Boskiej, która wznosi Dzieciątko Jezus – Słowo Wcielone, jednocześnie przedstawiając Je ludziom i wsłuchując się w Jego głos. W tle będzie dzban z Kany Galilejskiej, gdzie z ust Maryi padły znamienne słowa: „Czyńcie wszystko, cokolwiek wam powie” (J 2,5).
Piękna i mało spotykana teologia! I jakże werbistowska!
Powstająca figura Matki Bożej na misji o. Zdzisława Grada SVD na Madagaskarze (fot. Archiwum - Zdzisław Grad SVD)