Świat według werbistów

BLOG

Przebudzenie wiary: poznali i uwierzyli
Fot. Andy Montes de Oca (www.unsplash.com)

Przebudzenie wiary: poznali i uwierzyli

Z cyklu "Wierzę i co dalej?"

Samarytanie podeszli do kobiety i powiedzieli: „wierzymy już nie dzięki twemu opowiadaniu, na własne bowiem uszy usłyszeliśmy i jesteśmy przekonani, że On prawdziwie jest Zbawicielem świata” (J 4, 42).

Poznali prawdziwe „oblicze” Chrystusa. Poznali Go jako zbawiciela Świata, którego Bóg posłał z miłości, aby każdy kto w Niego wierzy miał życie wieczne (J 3, 16). Uwierzyli w Chrystusa takim jakim jest, a nie jak Go inni interpretowali. W Chrystusie natomiast poznali prawdziwe oblicze Boga (J 14, 9). Poznali i uwierzyli, ponieważ słuchali Go na własne uszy. Innymi słowy, poprzez słuchanie tego, co inni mówią o Chrystusie, człowiek nie poznaje prawdziwej natury Boga. Poznanie Boga to osobista relacja intymnej miłości. W opowiadaniach innych nie ma nic z intymności - to czysty intelektualny i emocjonalny przekaz. 

Opowiadania a zarazem świadectwo innych o Bogu są ważnym doświadczeniem w życiu człowieka. Jest to początek drogi, poszukiwania i wyboru. Inspirują nas do wyjścia z otoczenia własnych przyzwyczajeń i schematów myślowych, aby poszukiwać i poznać Prawdę. Opowiadania innych zachęcają i motywują do wyboru Chrystusa, który jest Prawdą, Drogą i Życiem (J 14, 6).

Słyszymy również opowiadania, które zabijają w nas wszelkie pragnienia serca i umysłu, aby poznać i żyć Prawdą. Jest grupa ludzi, która otwarcie zachęca i naciska wręcz do odrzucenia Boga i Jego miłości. Często czynią to pod tak zwanym płaszczykiem szukania własnego szczęścia, własnej prawdy, wygodnictwa i popularności. Wybór świata i jego wartości to jedyna perspektywa ich funkcjonowania. To wystarczy, aby człowiek w sercu i umyśle odrzucił Boga i Jego miłość. 

Wiara to nie tylko sam akt przyznania się do Chrystusa. Wiara to przede wszystkim poznanie prawdziwego oblicza Boga, gdyż „On prawdziwie jest Zbawicielem świata” (J 4, 42) i całkowite Jemu zaufanie. Chrystus to nie „super star”, super prorok czy dobry nauczyciel życia. Chrystus to zbawiciel świata, który daje swoje życie w ofierze, abyśmy my żyli pełnią życia (J 10, 10). Dlatego wolą Boga jest to, aby „wszyscy ludzie zostali zbawieni i doszli do poznania prawdy” (1 Tym 2, 4).

Wiara rodzi się ze słuchania

Wiara rodzi się ze słuchania, mówi św. Paweł i zarazem podkreśla, że „tym, co się słyszy jest słowo Chrystusa” (Rz 10, 17). Kto był pierwszą osobą czy osobami, które opowiadały Ci o Chrystusie? Jeżeli były to bliskie i ukochane osoby – dla przykładu matka czy ojciec, osoby, które kochałeś i byłeś kochany – to znaczy, że otrzymałeś mocny fundament i wsparcie, aby poszukiwać Chrystusa i słuchać Go na własne uszy. Innymi słowy, Twoja wiara nie jest uzależniona o tego, co inni mówią i jak interpretują prawdę o Chrystusie. Osobiście wyszedłeś ze starych schematów myślowych. Spotkałeś, słuchałeś i poznałeś prawdzie oblicze Boga. 

Nie możemy wykluczyć innego scenariusza. Są bliskie kochające osoby, które opowiadają nieprawdę o Bogu. Opowiadają to tym, których kochają. W ten sposób, świadomie bądź nieświadomie, kładą mocny fundament i zachęcają do odrzucenia Prawdy i wyboru Boga.

Z drugiej strony, są wokół nas osoby czy instytucje, które również dużo mówią o Bogu i z entuzjazmem interpretują Jego Miłość. Są to jednak „obce” nam osoby. Osoby, z którymi nie przeżywamy żadnych reakcji ani przyjaźni, ani miłości. Dla przykładu, katechetka w szkole, ksiądz w kościele, czy jakiś program w telewizji. Dużo mówią o Bogu, ale my ich osobiście nie znamy. Tak więc ich przekaz nie inspiruje nas do porzucenia wszystkiego, aby osobiście szukać Prawdy. Zadowalamy się ich opowiadaniem i interpretacją Boga i Jego Miłości. Innymi słowy, nasza wiara jest wciąż uzależniona od słuchania innych o Chrystusie.

Podobnie dzieje się, kiedy obcy, opowiadają nam nieprawdę o Bogu. Jest to kruchy fundament. Ich opowiadania nie są na tyle mocne i przekonujące, abyśmy odrzucić Boga i Jego Miłość. Tak więc moc i wiarygodność opowiadania o Chrystusie zależy od rodzaju przeżywanej relacji: intymność i przyjaźń czy przelotność i obcość.

Wiara w prawdziwe oblicze Boga

Samarytanie z radością wyznali kobiecie: „jesteśmy przekonani, że On prawdziwie jest Zbawicielem świata”. Poznali Chrystusa jako Zbawiciela świata. Uwierzyli w Boga, który posłał Syna dla zbawienia duszy człowieka.

Wiara to poznanie i zawierzenie prawdziwemu obliczu Boga, który w pełni objawił się w Chrystusie (J 14, 9). Innymi słowy, wiara zakorzeniona jest w Ewangelii nie w opowiadaniu innych o Bogu. 

Jest wśród nas wielu katolików i chrześcijan, którzy wierzą w nieprawdziwe oblicze Boga. Oni wypracowali własną wizję i prawdę o Bogu. Po swojemu, nie tak jak to czyni Ewangelia, interpretują Boga i Jego miłości. Utworzyli oblicze Boga według własnych oczekiwań i ambicji. Wiara w takiego Boga jest czystą iluzją, która nie prowadzi ani do zbawienia, ani do poznania Prawdy. 

Poruszali się wolno, dogra była wąska i kręta. Auto powoli wtoczyło się na szczyt góry. Przez chwilę podziwiali piękno rozpościerających się pasm górskich. W oddali, tuż u podnóża gór, pięła się wierza katedry. Sprawiała wrażenie jakby dotykała samego nieba. Katedra, swą masą i pięknem budowy wyróżniała się pośród innych zabudowań miasta rozpościerającego się w dolinie.

Martin wraz ze swoim przyjacielem długo planowali tę wyprawy. Od pewnego czasu odwiedzali różne budowle sakralne i sanktuaria w okolicy. Szukali czegoś, choć sami nie umieli zdefiniować czego lub kogo?

- Moja matka znowu opowiadała mi o Chrystusie – Jan przerwał milczenie. – Ona zawsze mówi o Bogu, kiedy wybieram się do kościoła. 

- Musisz ją bardzo kochać – Martin zadał raczej retoryczne pytanie. 

- Oh tak, to jedyna bliska mi osoba. Nie wyobrażam sobie dnia, kiedy ona odejdzie

Martin milczał. Myślami powrócił do przeszłości. Im bardziej rozgrzebywał w jej zakamarkach, tym bardziej ogarniała go z jednej strony nostalgia a z drugiej żal i poczucie winy. Żywe wspomnienia wypełniły jego umysł. Pamiętał chwile spędzone u boku matki. Wraz z braćmi słuchał jej opowiadań z otwartymi ustami. Dużo opowiadała o Bogu i o życiu.

Im bardziej wracał do wspomnień, tym bardziej niepokój i rozbicie wypełniały jego wnętrze. Kochał matkę a zarazem, gdzieś w zakamarkach swego intelektu i towarzyszących uczuć miał do niej żal i pretensje. Matka była wierzącą osobą. Często widział ją modlącą się na kolanach. Często wiedział ją idącą do kościoła. Wierzyła na swój sposób. Była kobietą bardzo wrażliwą na cudze nieszczęścia i tragedie. Pomagała innych, była bardzo lubianą osobą. Z drugiej strony była kobietą, która doświadczyła i przeżywała swą osobistą tragedię. Uzależnienie stoczyło ją na dno.

Martin w ukryciu patrzył na jej upadek. Im bardziej widział jej doświadczenie, tym bardziej nie umiał poradzić sobie z wiarą. Jej piękne opowiadania o Bogu przerodziły się przeciwko samemu Bogu. Wydawało mu się, że wszystko, co usłyszał o Miłości Boga, było pewnego rodzaju fikcją i iluzją. Nie wiedział owej miłości i mocy Boga w jej życiu. Martin czuł żal nie tyle do matki, ile do Boga. Gdzieś w głębi serca i umysłu oskarżał i obwiniał Boga - za zło, które dotknęło jego matkę.

- Nie wyobrażam sobie tej chwili, kiedy już jej nie będzie – słowa Jana wyrwały Martina z zamyślenia. – Kto będzie opowiadał mi o Bogu?

- Nie nauczyłeś się jeszcze słuchać Go osobiście? – Martin zadał to pytanie raczej sobie niż swemu przyjacielowi.

- Nie, chyba nie – Jan spojrzał na Martina. – Nigdy nie miałem czasu. Opowiadania matki są wystarczającym fundamentem mojej wiary w Jezusa, tak przynajmniej mi się wydaje. 

- Nie czytasz Biblii?

- Oh, jakoś nikt mnie do tego nie zainspirował – przyznał Jan. – Wszyscy opowiadali o Bogu i mówili, jak mam postępować więc, nie było potrzeby, abym osobiście czytał Pismo Święte. 

- Wiesz, kupię sobie Pismo Święte w Katedrze – radosny uśmiech pojawił się na twarzy Martina. – Spędzę cały dzień na czytaniu, czy jak to mówiła moja matka, na słuchaniu Boga, który do mnie mówi. 

Samarytanie podeszli do kobiety i raz jeszcze wyznali z nieukrywaną radością: „wierzymy już nie dzięki twemu opowiadaniu, na własne bowiem uszy usłyszeliśmy i jesteśmy przekonani, że On prawdziwie jest Zbawicielem świata” (J 4, 42). Odwrócili się i ruszyli w drogę powrotną do własnych rodzin i codziennych obowiązków. Uwierzyli w Chrystusa jako Zbawiciela świata dlatego, że słuchali Go na „własne uszy”.

Byli gotowi, aby wrócić do swoich. Byli gotowi aby wiara stała się czynem i aby przynosiła owoce, takie owoce, które trwają, (J 15, 16). 

Wiara staje się czynem i czyn staje się wiarą.

arrows02 Janusz Prud SVD, Filipiny