Świat według werbistów

BLOG

Przemija
Fot. Andrzej Danilewicz SVD

Przemija

W listopadzie jakoś bardziej dociera do nas prawda, że przemija postać tego świata. Wizyty na cmentarzach, o ile nie zamieni się ich w krzyżówkę Rajdu Znicz ze spotkaniem towarzyskim, uświadamiają bardziej, niż cokolwiek, że ulotnym jest wszystko, co cenimy, kochamy i na czym nam zależy. Życie to ciągłe ćwiczenia z utraty, ćwiczenia w robieniu miejsca dla wieczności, jakkolwiek się ją dziś rozumie.

Obserwuję ostatnio sporo pożegnań, tych z gatunku ostatnich. Dominują dwie postawy. Autentyczna rozpacz wobec bezradności – nastąpił koniec czyjegoś świata, zerwała się nić, która łączyła wiele trudnych do dopasowania elementów. Teraz tym, co je łączy, jest brak nadziei.

Drugą postawą jest skrajna obojętność. Nie wiąże się bezpośrednio ze śmiercią, ale śmierć ją wydobywa na pierwszy plan, czyni widoczną i kłującą po oczach. Nie stało się nic, trzeba to jakoś przeżyć, zaliczyć. Opakować. Portret na sztalugach, trąbka, skrzypce i flet. Dla jednych i drugich paschalna świeca bywa zagadkowym symbolem, znakiem, za którym nic nie stoi, który niczego nie zapowiada.

Ostatnio obserwowałem żałobników, którzy przez kwadrans aranżowali kwiaty wokół trumny, poprawiali szarfy i krzątali się wokół trumny. Kiedy zaczął się różaniec za zmarłą, kościół opustoszał, zostało kilka osób. Kiedy zaczęła się msza w intencji zmarłej, w kościele zapełniona była tylko pierwsza ławka. Spora część uczestników pogrzebu skracała czas oczekiwania na smutny koniec ceremonii paleniem papierosów koło cmentarnego śmietnika i przy wykopanym grobie.

Rozpacz i obojętność spotykają się w kościele. I jest to ciekawe spotkanie. Pokazuje inne oblicze prawdy, że przemija postać tego świata. Daje też jedyną, unikalną okazję do przekazania kontrpropozycji, okazję do posiania – jeśli nie garści pszenicy, to choć ziarnka gorczycy.

W czasie studiów mówiliśmy sporo o koncepcji przepowiadania na ziemi jałowej. Chrzty, śluby, pogrzeby, ostatnio coraz częściej bierzmowania – umożliwiają spotkanie ludzi, którzy w innych okolicznościach nie znaleźliby się w nawie kościoła. Nie przyjdą nawet z koszyczkiem pełnym wielkanocnych dobroci z Lidla, nie spotkamy ich na pasterce. Bo nawet to, co nazywaliśmy chrześcijaństwem kulturowym, doznaje przemian i po części przemija, traci na znaczeniu.

Ziemia jałowa nie jest gorsza od innych klas gleby, jest natomiast bardzo konkretnym wyzwaniem misyjnym. Wymaga gruntownego przygotowania, dobrej znajomości współczesnej antropologii i przede wszystkim żywej wiary i dobrej teologii. Tych warunków nie spełnia zalaminowana kartka z uniwersalnym pogrzebowym kazaniem, gdzie wykropkowana jest data i miejsce na imię zmarłego/zmarłej, a nie zliczę, ile razy natknąłem się na taki laminat zatknięty w tomie 9 lekcjonarza. Organista wychodzi na papierosa, bo wie, po których słowach musi wrócić, żeby zdążyć. I przez 12 lat nigdy się nie spóźnił.

Wielu z nas w tych dniach będzie miało okazję stanąć w szranki do walki tak z bezmyślną rozpaczą, jak i z bezduszną obojętnością i wszelkimi stadiami pośrednimi. Nawet, jeśli nie będą widoczne, będą sobie powoli kiełkować pod paltami i szalami, gdzieś na wysokości serca. Niech tam trafi ziarno, choćby gorczyczne.

arrows02 Maciej Baron SVD, Polska