Wybierając się do egzotycznego kraju staramy się poznać jego kulturę, język i religię. Każdy misjonarz, który poważnie traktuje ludzi, którym ma głosić Dobrą Nowinę, również tak postępuje.
Na temat Indonezji można wiele dowiedzieć się z internetu, ale pierwszym źródłem informacji nadal pozostają książki. Na rynku polskim można zakupić dobre przewodniki (np. A. Wójcik, „Indonezja”). Mamy też do dyspozycji obszerne opracowania (np. E. Pisani, „Indonezja itd.: studium nieprawdopodobnego narodu”) lub książki podróżnicze (A. Jaklewicz, „Indonezja. Po drugiej stronie raju”).
Misjonarze werbiści są nie tylko czytelnikami książek na temat krajów misyjnych, ale także sami wiele piszą. W Materiałach i Studiach Księży Werbistów można znaleźć wiele ciekawych listów naszych współbraci (np. o. Stefan Wrosz, Listy misyjne, t. 1/2). Szczególnie płodnym autorem jest o. Czesław Osiecki, który stale pisze nowe teksty i wydaje je w Polsce. Warto wspomnieć tylko niektóre książki jego autorstwa: „Pod krzyżem Południa” (1989), „Misjonarz na wyspie Flores” (1982), „Słotne dni na Flores” (1986), „Pod upalnym słońcem na Flores” (1989), „Ogród miłosierdzia na Flores” (2000).
W 1978 roku o. Tadeusz Bartkowiak SVD spisał swoje notatki z Wyspy Timor („Timor wyspa nieznana”). Książka ta doskonale obrazuje w jaki sposób powstają teksty misjonarzy ze Zgromadzenia Słowa Bożego. Zazwyczaj są owocem wielu lat pracy i obserwacji danego autora, który nauczył się języka indonezyjskiego i zdobył zaufanie miejscowej ludności.
Misjonarz to człowiek, który wyjeżdża na misje z miłości do Boga i ludzi, dlatego jego serce jest otwarte na odmienną kulturę. Szybko przekonuje się, że nie ma tam pogan ani dzikusów. Są zaś dobrzy ludzie, którzy zostali stworzeni „na obraz i podobieństwo Boże”. Mają oni swój język, historie, mity, taniec, śpiew, muzykę, a także obiekty kultury materialnej.
Na podstawie powyższych książek można zdefiniować jedną z najważniejszych różnic kulturowych pomiędzy Europejczykami a Azjatami. Jest to sposób komunikacji. Zachodni sposób to bezpośrednie wyrażanie swoich myśli i opinii, a Wschodni to raczej poetycka przenośnia lub obrazowa aluzja. Tego nie można nauczyć się na żadnym, nawet najlepszym kursie językowym. Potrzeba raczej dużo czasu i cierpliwości, aby lepiej zrozumieć kulturę kraju, do którego wyjechało się na misje.
Nawet po wielu latach trudno jest rozszyfrować duszę miejscowej ludności – twierdzą misjonarze. Rekompensatą jest natomiast uroczyste przyjęcie nowych gości na wyspie. Dziewczęta witają wszystkich tańcem i śpiewem w języku tetun: Diak e la diak, ilas e la ilas, rai Timor ilas liu (wszędzie pięknie, ale najcudniej na wyspie Timor).
Dlatego warto podjąć trud i zgłębiać każdą odmienną kulturę. Zawsze jest to ubogaceniem, ponieważ pozwala spojrzeć z innej perspektywy na własne priorytety i zasady. Przykłady osób i autorów wymienionych powyżej są tego najlepszym dowodem.