Gdy pierwszy raz usłyszałem o werbistach, pomyślałem, że to ci, którzy "werbują" dla Chrystusa. W sumie w działalności misyjnej mniej więcej o to chodzi. Potem poznałem naszą oficjalną nazwę, czyli Zgromadzenie Słowa Bożego (łac. Societas Verbi Divini). A więc chodzi o wyjątkowy szacunek dla Pisma Świętego - pomyślałem wtedy. W nowicjacie dowiedziałem się, że dla naszego założyciela szczególnym tekstem w Biblii był Prolog Ewangelii według św. Jana. "Na początku było Słowo, a Słowo było u Boga i Bogiem było Słowo..." I wówczas wszystko zaczęło mi się układać w pewną całość.
Bóg wypowiada najważniejsze Słowo w dziejach, jakim jest Jego Syn. To Słowo, które stało się ciałem (J 1,14) w konkretnym czasie i miejscu, zostawiło ślad w życiu konkretnych ludzi. Aby ten ślad nie zanikł, został zapisany na starożytnych papirusach i pergaminach. I tak dotrwał do dzisiaj. Teraz my, zafascynowani tym Słowem, nie możemy milczeć; wszak słowo żyje, gdy jest wypowiadane.
Do rzymskiego kościoła św. Ludwika Króla Francji nie trafiłem przypadkiem. W przewodniku po Wiecznym Mieście wyczytałem, że w jednej z jego kaplic znajdują się trzy obrazy Caravaggia, którego zawsze podziwiałem. Wchodząc do środka, od razu wiedziałem, o którą kaplicę chodzi. Tłum ludzi jednoznacznie na to wskazywał.
Na zdjęciu widać tylko centralny obraz "Święty Mateusz i anioł", który powstał w 1602 roku. Artysta próbuje pokazać, że Pismo Święte nie jest zwykłą książką, ale powstało z Bożego natchnienia. Symbolem tego jest anioł, który w ekwilibrystycznej pozie jest zawieszony między niebem a ziemią. Anioł zawsze jest posłańcem Boga lub znakiem Jego obecności. Anioł na obrazie Caravaggia nie dyktuje, nie prowadzi ręki Mateusza trzymającej pióro, a jedynie na palcach własnej dłoni zdaje się wyliczać rzeczy, o jakich Ewangelista powinien pamiętać.
Mateusz uważnie wpatruje się w anioła; wysila się, by to wszystko dobrze zrozumieć i już po swojemu układa w głowie poszczególne zdania. I w ten sposób powstaje księga, która jest słowem Bożym przekazanym w szacie słowa ludzkiego. To słowo należy rozważać i nim się modlić, ale także zanieść je innym. Być może to właśnie miał na myśli artysta, malując w takiej pozie świętego Mateusza.
Przed obrazem stoi tłum ludzi. W zadumie podziwiają dzieło sztuki. Ale czy idą w głąb, w treść, w jego przesłanie? Czy tylko widzą, czy może zapragną słuchać Tego, który jest Słowem? Zapewne o to modli się św. Ludwik, patron kościoła, wyobrażony w figurze po prawej stronie.