Świat według werbistów

BLOG

Matka Słowa na Kubie
O. Dariusz Pielak SVD (czwarty z prawej) z werbistami pracującymi na Kubie (fot. archiwum autora)

Matka Słowa na Kubie

Jakoś tak nagle i niespodziewanie udało mi się odwiedzić Kubę. Współbracia zaprosili mnie na jubileuszowe rekolekcje. Jak tu nie skorzystać?! Od dawna chciałem zobaczyć te legendarne stare samochody z lat 50-tych i 60-tych, które jeszcze ciągle służą ludziom. Pod tym względem absolutnie się nie rozczarowałem. Jeździ tego sprzętu tu dosyć dużo. Niektóre nawet odpacykowane, że „palce lizać”. Zaskoczyła mnie obecność „maluchów”. Mówią tu na nie „polaquito” („polaczek”).

Wrażenie robi architektura. Szczerze mówiąc, wrażenie nieco „słodkogorzkie”. I w Hawanie i na prowincji można spotkać wiele pięknych domów, dziś niestety już mocno zaniedbanych. Pobiedniała ta Kuba przy obecnym systemie. Na każdym kroku czuć niedostatek. Ale też jest wrażenie jakiegoś „zamrożenia”.

Ogólnie jest mało ruchu drogowego. Ciężko jest z transportem miejskim i międzymiastowym. Brakuje  benzyny, jedzenie na kartki.

W tych warunkach działa Kościół. Odwiedziłem kilka parafii. Budynki kościelne najczęściej są historyczne, przynajmniej sprzed rewolucji, a często nawet z XIX czy XVIII wieku. Podobnie jak plebanie. Niestety, brakuje środków na odnowę.

Wspólnoty są raczej małe. Byłem na przykład u o. Sylwestra Wydry SVD w miejscowości Moron. To miasto liczy 70 tysięcy mieszkańców. W niedzielę zmartwychwstania na mszy było około 200 osób. Ale z drugiej strony widać wielkie zaangażowanie świeckich. Liturgia była pięknie przygotowana. Służba liturgiczna obeznana z najdrobniejszymi szczegółami celebracji. Przy ołtarzu dwóch diakonów stałych. Jeden z nich jest śpiewakiem operowym, więc Exultet wypadł wyśmienicie.

Ludzie nie boją się wyrażać swoich opinii, dzielą się przeżyciami. Podeszła, na przykład, 15-letnia ministrantka, żeby powiedzieć, jaka myśl z kazania spodobała się jej najbardziej.

Brak transportu sprawia, że ludziom niekiedy trudno jest dotrzeć do kościoła. Dlatego, gdy tylko nadarzyła się okazja, w oddalonej części miasta o. Sylwester zakupił domek i przerobił go na kaplicę. Początkowo, za sugestią władz diecezji, miała to być kaplica pod wezwaniem Miłosierdzia Bożego, ale po rozmowie z o. Markiem Ostrycharzem SVD, o. Sylwester zdecydował się na wezwanie bardziej związane z charyzmatem Zgromadzenia Słowa Bożego i kaplica otrzymała wezwanie Matki Słowa. Ludzie zgodzili się na ten wariant.

dpielak kuba matkaslowa03O. Sylwester Wydra SVD (z lewej) z o. Dariuszem Pielakiem SVD i kobią ikony Matki Słowa (fot. archiwum autora)

O. Sylwester poprosił o przywiezienie obrazu Matki Słowa, co udało się zrealizować. Przy okazji przekazania obrazu miała miejsca pogawędka na temat tego wezwania, bo przecież nie chodzi tylko o powieszenie obrazu, ale o to, żeby Patronka nadawała ton kaplicy. Miejmy nadzieję, że kaplica będzie coraz bardziej biblijna.

Co ciekawe, to już kolejne miejsce na świecie, gdzie polscy werbiści propagują to wezwanie. Pierwszy był o. Zdzisław Grad SVD na Madagaskarze, który za namową o. bpa Jerzego Mazura SVD wybudował grotę Matki Słowa według projektu wybitnego polskiego rzeźbiarza, Wincentego Kućmy.

Inicjatywa o. Sylwestra była o tyle ciekawa, że powiedział on wyraźnie: „Przywieź mi ikonę Matki Słowa”. Wcześniej nie zdawałem sobie sprawy, że to nabożeństwo trzeba propagować właśnie przez dostarczenie ikony. Oryginał znajduje się w Moskwie. Jednak kopia drukowana na płótnie również prezentuje się bardzo efektownie. Podobnie zresztą jak druga ikona należąca do dyptyku, która przedstawia Chrystusa „Słowo wszechmocne”, a która wzorowana jest na medaliku werbistowskim.

A zatem, jeżeli ktoś z czytających ten artykuł ma pomysł na zagospodarowanie takich wizerunków, to postaram się wydrukować je i dostarczyć.

 Dariusz Pielak SVD, Polska

Tekst za: Komunikaty SVD