Świat według werbistów

BLOG

Chrystus Król
Przed Mszą św. w Bogi (fot. archiwum autora)

Chrystus Król

24 listopada 2024 roku. Niedziela rano. Jedziemy na Mszę św. do Bogi, stacji bocznej parafii Hanuabada. Towarzyszy mi seminarzysta Paul, który skończył filozofię i za kilka miesięcy rozpocznie nowicjat na Filipinach.

Z Bomana, gdzie mieści się nasz dom formacyjny, do Bogi są 44 kilometry. Niedawno droga została naprawiona - został położony nowy asfalt, a więc podróż raczej przyjemna, choć jest dużo rond. Droga wije się wśród wyschniętych wzgórz, a od czasu do czasu pojawia się na krótko czy to widok spokojnej zatoki czy portu pełnego dźwigów i kontenerów. Nie za bardzo jest co podziwiać. Nie dość, że wokół Port Moresby jest jeden z najsuchszych obszarów na Papui Nowej Gwinei, to wiele wzgórz jest zamienionych na kamieniołomy. Stąd widoki są raczej ponure. 

wmadziar bogi04Droga do Bogi (fot. archiwum autora)

W Bogi widzimy spore grupy ludzi idących na nabożeństwo, ale w przeciwnym niż nasza kaplica. Być może należą oni do tzw. United Church albo Revival albo jakieś innej grupy wyznaniowej. Katolicy w Bogi to właściwie dwie rodziny, które przybyły z regionu Highlands w środku wyspy na wybrzeże i od kilku lat próbują rozwinąć wspólnotę katolicką. Jest to proces mozolny, ale ważna jest przede wszystkim ich żywa wiara i wytrwałość. Ta mała wspólnota regularnie się spotyka na modlitwie, przygotowuje swoje dzieci do sakramentów, a ostatnio nabyli kawałek ziemi, by zbudować niewielką kaplicę. Na razie katolicy spotykają się w domu jednej rodziny. Dokładnie jak u początków chrześcijaństwa i u początku wielu misji.

Przed Mszą Św. kilka osób przystępuje do sakramentu pokuty. To znak, że wierni traktują swoją wiarę poważnie i pragną swoim życiem naśladować Jezusa. Nigdy i nigdzie nie było to łatwe. 

Gdy już wszyscy się zebrali, rozpoczyna się Msza Św. Jest na niej około trzydziestu osób, włączając w tę liczbę małe dzieci. Choć to malutka wspólnota, to jednak jest dobrze zorganizowana. Jest mały chórek, dwóch gitarzystów i pan grający na elektrycznych organach, jest służba liturgiczna, lektorzy, jest też prezydent i skarbnik. Ludzie są zaangażowani w liturgię i starają się, aby była jak najpiękniejsza. Msza Św. trwa nieco ponad godzinę, a po niej ludzie pozostają, by omawiać sprawy swojego małego Kościoła. 

wmadziar bogi04Bogi (fot. archiwum autora)

Dzisiaj akurat przypada Uroczystość Chrystusa Króla. Spotkanie z taką malutką chrześcijańską wspólnotą pobudza do refleksji nad panowaniem Chrystusa na tym świecie. Chociaż, w Port Moresby są też duże kościoły wypełnione w niedzielę wiernymi, to w wielu miejscach są takie małe grupki katolików rozrzucone pośród wyznawców innych wspólnot. Jednocześnie gdzieś w myślach pojawia się wspomnienie albo raczej marzenie o tętniących życiem świątyniach i społeczeństwie z bojaźnią przestrzegającego praw Bożych, szczęśliwych rodzin, przebaczenia i wzajemnej miłości między nami. Takie nierealne marzenia Królestwa Bożego na ziemi. 

Wracając do seminarium, widzimy ciągnące się magazyny portowe, elektryków pracujących na słupach, ludzi zajętych sprzedawaniem świeżych warzyw przy głównej drodze i sprzedawczyń buwai’u wokół ronda Nine Mile. Jakby to był zwykły dzień tygodnia. Czyżby to były strefy wyjęte spod panowania Jezusa, który opłacił Swoje królowanie tak wielką ceną?

W drodze powrotnej odmawiamy różaniec. I mimo wszystko nasze serca wypełnia pokój i radość. Ta szczera radość wiary malutkiej wspólnoty i nam się udziela. Może ta grupka to ziarno, które Siewca wrzucił w ziemię i cierpliwie czeka aż zacznie rosnąć? A może to ten niewidoczny dla oka zaczyn, który kobieta zmieszała w cieście i wie, że potrzeba nieco czasu, aby zakwasił wszystko. I tak też zmieniają się serca ludzi tęskniących za Bogiem; powoli, niewidocznie, z trudem, a czasem i ze łzami. Aż w końcu zakróluje w nich Chrystus.

arrows02 Władysław Madziar SVD 

wmadziar bogi04Msza św. w Bogi (fot. archiwum autora)