Cierpię tęsknotę za Tobą Panie, wiekuisty Stwórco, o jak cierpię, że nie mogę się połączyć z Tobą!
Dzienniczek, Św. Faustyna Kowalska
Wiek XIV i XV w malarstwie wielu znanych europejskich artystów obfitował w liczne monumentalne dzieła obrazujące Sąd Ostateczny. Wspomnijmy: poliptyk wybitnego przedstawiciela szkoły niderlandzkiej Rogiera van der Weydena, niemieckiego artysty Stefana Lochnera, Hieronimusa Boscha z Wiednia, czy wreszcie Sąd Ostateczny mistrzów malarstwa włoskiego Giotto di Bondone, Fra Angelico i Michała Anioła w kaplicy sykstyńskiej na Watykanie.
Co skłaniało ludzi tamtej epoki do tworzenia tylu dzieł o takiej tematyce? Kruchość i krótkość ówczesnego życia naznaczonego licznymi wojnami? Brak dostatecznego pożywienia? Zarazy i epidemie: ospa, cholera, dżuma? Czy może kiepskie warunki życia, brak właściwej opieki medycznej, skutecznych leków?
Ilu z nas, gdyby dziś patrzyło na takie obrazy, zadawałoby sobie pytania dotyczące swojej śmierci, końca życia, spraw ostatecznych? Ilu Europejczykom, zanim zaczęła się pandemia koronawirusa, taka refleksja choć przemknęła przez umysł? Ilu teraz myśli o śmierci i tym, co po niej, o sądzie, o rzeczach ostatecznych?
Lęk przed bliskością
Codziennie, gdy wchodziliśmy do samochodu, autobusu czy tramwaju już narażaliśmy swoje życie. Jednak obecna pandemia wywołała o wiele dalej idące konsekwencje. Zmusiła człowieka do zatrzymania się – dosłownie. Unieruchomiła go fizycznie, sparaliżowała myśli, wolę i uczucia. Mało tego – gospodarkę, kulturę, oświatę, całe państwa i narody. Ludzie ulegli panice i odczuwają strach przed jutrem, przed najbliższą przyszłością. Słyszymy o tysiącach zmarłych w krótkim czasie, o lawinowo zakażanych, których liczby idą w dziesiątki tysięcy.
Wirus ten, podobnie jak wirus dżumy nazywanej w średniowieczu czarną śmiercią, przyszedł z Chin. Dżuma zmniejszyła, jak podają źródła historyczne, populację Europy wówczas o 30-60%, a to znaczy, że zmarło wówczas w krótkim czasie ponad 50 milionów jej mieszkańców. Czy dziś czeka nas to samo?
W Boskiej Komedii (1308–1321), włoskim poemacie zawierającym opis podróży po Piekle, Czyśćcu i Raju, Dante Alighieri przypomina współczesnym sobie ludziom prawdę o tym, że nieunikniona jest chwila, kiedy zakończymy życie, że śmierć jest udziałem każdego człowieka, który stanie przed Bożym Majestatem, by zdać z niego sprawę. Dlatego warto i trzeba stawiać sobie przed oczyma sąd ostateczny, by tak ustawiać swoje życie, aby ostatecznie znaleźć prawdziwe szczęście.
Dante był mocno przekonany, że ludzkość zbłądziła. Pragnął przestrzec ludzi przed złym postępowaniem wizjami okrutnych kar, czekających ich po śmierci w Piekle oraz zachęcić do sprawiedliwego życia przez ukazanie wizji wspaniałości Raju jako miejsca wiecznego szczęścia.
Obecnie, na wskutek rozwijającej się pandemii, z lękiem izolujemy się od siebie, doświadczając coraz głębszej samotności. Boimy się dotyku i bliskości, a przecież bardzo ich pragniemy – to jedne z podstawowych potrzeb i przyjemności człowieka. Niestety, w ostatnich czasach doprowadziliśmy ich zaspokajanie do granic, poza którymi obrażamy Stwórcę – świat zagubił poczucie wstydu i grzechu. Człowiek zachowuje się tak, jakby był właścicielem świata, ziemi, panem rzeczywistości i życia, które przecież otrzymaliśmy na chwilę. Co gorsza, szerzą się opinie, zgodnie z którymi żaden prorok, a nawet sam Bóg, nie mają prawa nam mówić, co powinniśmy, a co nie. Jednak obecny rozwój sytuacji szybko i skutecznie zachwiał naszą wiarę w tę pseudo-wolność i własność.
Warto więc spojrzeć na obecną rzeczywistość nie tylko jako na czas kryzysu, szacować, co i ile tracimy, ale szukać w niej szansy na powrót do normalności i do obiektywnej prawdy.
To Bóg jest Bogiem
Warto mocno uświadomić sobie, że to Bóg jest Bogiem, a nie człowiek. Czy nie wystarcza nam fakt, że jesteśmy Jego dziećmi, możemy wołać do Stwórcy za biblijnymi autorami i starać się żyć w ich duchu: „Twoje jest niebo i Twoja jest ziemia; Ty założyłeś świat wraz z tym, co go napełnia” (Ps 89); „Jesteś najwyższy nad całą ziemią” (Ps 83); „Boś Ty naszym Ojcem ! … Tyś, Panie naszym, Ojcem. 'Odkupiciel nasz' to Twoje imię odwieczne” (Iz 63,16).
Warto dostrzec, że wielu z nas obojętnie, biernie patrzyło na grzechy społeczne, co doprowadziło w efekcie do wyniesienia ponad miarę rangi, wręcz do roli bożka, wielu – skądinąd ważnych i potrzebnych – sfer naszego życia: pieniądze, sport, władza, ekologia, seksualność, wolność. Dlatego słowa z Księgi Izajasza odnoszą się również do ludzi XXI wieku:
„Słuchajcie słowa Pańskiego, wodzowie sodomscy, daj posłuch prawu naszego Boga, ludu Gomory!... Obmyjcie się, czyści bądźcie! Usuńcie zło uczynków waszych sprzed moich oczu! Przestańcie czynić zło! Zaprawiajcie się w dobrem! Troszczcie się o sprawiedliwość wspomagajcie uciśnionego, oddajcie słuszność sierocie, w obronie wdowy stawajcie! Chodźcie i spór ze Mną wiedźcie! – mówi Pan. Choćby wasze grzechy były jak szkarłat,jak śnieg wybieleją; choćby czerwone jak purpura, staną się jak wełna. Jeżeli będziecie ulegli i posłuszni, dóbr ziemskich będziecie zażywać. Ale jeśli się zatniecie w oporze, miecz was wytępi». Albowiem usta Pańskie [to] wyrzekły.” (Iz 1,10.16-20).
Szansa na przemianę i bliskość z Bogiem
Czas, który przeżywamy to okres pogłębiającej się samotności i izolacji dla wielu. Jednak może on być dla nas szansą, aby odkryć bliskość duchową, nie dotykalną w pewnym sensie fizycznie, ale prawdziwą w naszej wierze katolickiej, bliskość Boga obecnego w trzech osobach Ojca, Syna i Ducha Świętego. Boga, który jest, może i chce być naprawdę Bogiem bliskim.
Ta bliskość to istota naszej religijnej relacji z Nim, którą na ogół gubimy w biegu codzienności. Warto i trzeba ją odkryć. Kryzys to więc szansa na nawrócenie i pokutę. Na ocknięcie się, odkrycie bliskości Boga, która stanowi istotę relacji z Nim, konstytuuje to, co Mircea Eliade, rumuński filozof kultury, nazywahomo religiosus.
Bóg bowiem nie tylko dał nam prawo, naturę, przykazania jak żyć, ale Swoją bliskość. Czytamy już w Starym Testamencie o tej wspaniałej cesze naszego Boga: „Bo któryż naród wielki ma bogów tak bliskich, jak Pan, Bóg nasz, ilekroć Go wzywamy?” (Pwt 4,7). To właśnie ta bliskość jest kluczową szansą do wypracowania w nas. Owszem Bóg pragnie, abyśmy znali Jego myśli, ale jeszcze bardziej zależy Mu na tym, byśmy poznali Jego serce i czuli Jego bliskość.
Dar bojaźni Bożej to nie tyle lęk przed Bogiem i Boga, ale to bycie blisko Jaźni samego Boga. Mojżesz o tę bliskość Boga przede wszystkim prosi w wędrówce do ziemi obiecanej: „Po czym poznam, ja i lud mój, że darzysz nas łaskawością, jeśli nie po tym, że pójdziesz z nami?” (Wj 33,16). To dlatego jeden z autorów Psalmów wyraża to szczęście jakie płynie z bliskości Boga i woła: „Ukażesz mi ścieżkę życia, pełnię radości przy Tobie, rozkosze na wieki po Twojej prawicy” (Ps 16,11).
Tej obecności nie zastąpi Internet czy telefon. To dobry środek komunikacji, ale to nie bliskość osoby. Dlatego mamy zwykłą potrzebę wypicia z kimś kawy czy wyjścia na spacer, wspólnej zabawy, przytulenia czy trzymania drogiej osoby za rękę. Bóg w Jezusie przez Ducha Świętego obiecał nam swoją obecność: „Oto ja jestem z wami, przez wszystkie dni, aż do skończenia świata” (Mt 28,20) Skoro On JEST, a my Go nie czujemy, to znaczy, że nas nie ma jeszcze dostatecznie blisko przy Nim i czas się nawrócić z całego serca. Właśnie dana nam jest szansa „czasu koronawirusa”.
Może warto spojrzeć i zatrzymać się przy którymś z średniowiecznych obrazów sądu ostatecznego lub Boskiej Komedii Dantego i odkryć drogę do prawdziwego szczęścia, wejść w komunię światła i zjednoczenia z Bogiem, które pozwoli nam na inny sposób widzenia i odczuwania jakie odkryło już wielu przed nami.
Nawrócony żydowski faryzeusz, prześladowca chrześcijan, Paweł z Tarsu, pisał po odkryciu bliskości Jezusa: „Dla mnie bowiem żyć - to Chrystus, a umrzeć - to zysk. Jeśli bowiem żyć w ciele - to dla mnie owocna praca.” (Flp 1,21-22). Św. Jan od Krzyża w poemacie Pieśń Duchowao mistycznym zjednoczeniu z Bogiem wręcz wyśpiewuje z radości:
O, nocy, coś prowadziła, Nocy, tyś milsza nad jutrznię różaną ! O, nocy, coś zjednoczyła Miłego z Ukochaną, Ukochaną w Miłego przemienioną!
Na mojej piersi kwitnącej, którą, dla Niego ustrzegłam w całości, zasypia w ciszy kojącej, wśród moich pieszczot szczodrości, a wiatr od cedrów niesie pieśń miłości.
Rankiem wśród wiatru, gdym Jego włosy w pęki rozplatała, prawica Jego pełna ukojenia szyję mą słodko opasała, żem zatonęła pośród zapomnienia.
Zostałam tak w zapomnieniu, twarz mą oparłam o Ukochanego. Ustało wszystko w ukojeniu, troski żywota mojego skryły się wszystkie w lilij wonnym tchnieniu...
Pieśń duchowa, Św. Jan od Krzyża „Dzieła”
Czyż po takim wyznaniu zjednoczenia mistycznego zdziwimy się pragnieniu siostry Faustyny Kowalskiej doświadczającej szczególnej bliskości z Jezusem, pragnieniu, którym rozpoczęliśmy tą refleksję? „Cierpię tęsknotę za Tobą Panie, wiekuisty Stwórco, o jak cierpię, że nie mogę się połączyć z Tobą w pełni.” (Dzienniczek)
Spieszmy się kochać ludzi bo szybko odchodzą, powtarzał znany poeta ks. Jan Twardowski. Dodajmy: śpieszmy się odrywać i kochać Boga my równie szybko przemijamy… Może dlatego warto pomyśleć, komu przebaczyć, jak uczy nas modlitwa „Ojcze nasz”: „przebacz nam nasze winy jako i my wybaczamy naszym winowajcom”. Może warto wyświadczyć dobro w jakiejś możliwej jeszcze postaci, może warto szczodrobliwie napisać testament, jednak nie z długów, ale z tego, czym mogę jeszcze kogoś tu na ziemi uszczęśliwić, gdy już mnie nie będzie. Przeznaczyć coś z wypracowanych dóbr na cele charytatywne ubogich, ewangelizację czy misje, bo jałmużna gładzi wiele grzechów mówi starotestamentalny mędrzec (Syr 3,30-31). Może być, że nie wystarczy nam piękny nagrobek, czy zapalona od czasu do czasu świeca. To jałmużna i modlitwa gładzi grzechy.
Na koniec podsumowująca refleksja człowieka z innej kultury, przyjaciela Juanjo, Latynosa:
Co obala koronawirus? Obala dotychczasowe bożki: pieniądz, sport, rozrywkę, władzę, ekologię, seks, etc. Do czego pomaga nam powrócić? Do duchowości, rodzinnego ogniska, do jedności, rozmowy, wyrozumiałości. Do naszej teraźniejszości, nawołuje do natury – zatrzymaj się, naucz się czekać, szanować. Do świadomości, że nie jesteśmy bogami ani królami, nie mamy władzy i kontroli nad wszystkim. Nie jesteśmy wszystkim, ale jesteśmy częścią całości, jesteśmy cząstką, choć słabą, kruchą i wrażliwą, jednak mającą pragnie panować nad całością, jako wołanie o życie wieczne. Co dziś słyszymy mocniej niż przedtem? Zatrzymaj się, oddychaj, szanuj, wróć do tego, co podstawowe, naturalne, pokorne i niezbędne.
Co jest najważniejsze? Skieruj ponownie spojrzenie na TEGO, KTÓRY WSZYSTKO MOŻE, na BOGA WSZECHMOGĄCEGO I WSZECHOBECNEGO
Mirosław Piątkowski SVD, Polska