Świat według werbistów

BLOG

Od przygnębienia do radości
Przed więzieniem w Bomana (fot. archiwum autora)

Od przygnębienia do radości

Z cyklu „Spotkania”

W Niedzielę Miłosierdzia Bożego dołączyłem do grupy młodych ludzi z Sacred Heart College, którzy wraz z siostrą Evelyn, kanosjanką, odwiedzili żeński oddział więzienia w Bomana. Pozwolono nam spędzić w więzieniu około trzech godzin. Najpierw mieliśmy wspólną Mszę Świętą z więźniarkami i funkcjonariuszkami więzienia. Oczywiście uczestniczyły w niej nie tylko katoliczki, ale także kobiety z innych wyznań.

Ewangelia drugiej niedzieli po Wielkanocy, podobnie jak inne przekazy ze spotkania Zmartwychwstałego Chrystusa z pierwszymi świadkami, przypomina nam, że Jezus pozdrawia swoich uczniów słowami „Pokój wam”. To pozdrowienie nabiera szczególnego znaczenia w miejscu takim, jak więzienie. Chrystus może przynieść pokój nawet tam, gdzie jest bardzo trudno się dostać z powodu różnych barier czy ograniczeń.

W więzieniu w Bomana przebywa około 60 kobiet. 26 z nich jest już po wyroku, a 33 jest jeszcze w trakcie procesu sądowego. Najmłodsza z nich ma zaledwie 19 lat, a najstarsza nieco ponad 50. Wśród nich są dwie młode dziewczyny z Europy, które przebywają tu od czterech miesięcy. Przyłapano je na przemycie narkotyków i na razie czekają na wyrok sądu. Choć miło spotkać kogoś z Europy na drugim krańcu świata, to raczej nie w więzieniu. 

Utkwił mi w pamięci pierwszy moment po wejściu do sali przygotowanej na Mszę Świętą. Atmosfera była bardzo przygnębiająca. Kobiety siedziały po turecku na podłodze, ubrane w niebieskie bluzy z czerwonymi pasami. Jedna z nich wygłaszała akurat coś w rodzaju „kazania” lub „przemówienia religijnego” i bardzo przy tym krzyczała. To jeszcze bardziej potęgowało ten głęboki smutek i jakąś beznadzieję.

Młodzież z kolegium nauczycielskiego przygotowała piękną oprawę Mszy Świętej. Więźniarki nie zapomniały udekorować stołu ołtarzowego świeżymi kwiatami. Niewielka grupka, przy akompaniamencie gitar, nadała naszej liturgii w więziennej sali charakteru modlitwy. Powoli coś się w nas wszystkich zmieniało. Napięte twarze zaczęły się stawać bardziej pogodne, a atmosfera wydawała się być lżejsza.

wmadziar odprzygebienia02S. Evelyn z młodzieżą w drodze do więzienia w Bomana (fot. archiwum autora)

Po Mszy Świętej mogliśmy ze sobą porozmawiać. Więźniarki usiadły wraz ze studentami w małych grupkach. Była to okazja, by nieco się zaznajomić. Niektóre z pań miały odwagę opowiedzieć swoje historie życia i co sprawiło, że znalazły się w tym miejscu. Niektóre z nich są skazane za morderstwo „konkurentki” w małżeństwach poligamicznych, inne za malwersacje finansowe.

Obok mnie usiadła pani Rachel, która jest pracownicą więzienia, a także pielęgniarką. Ona też dzieliła się swoim doświadczeniem swojej wymagającej pracy. Kilkakrotnie podkreślała, że wiele nauczyła się od skazanych - przede wszystkim drobnych umiejętności manualnych, które przydają się w domu. Jednocześnie zauważyła, że kobiety te mają ogromną wytrwałość i wolę przetrwania, by powrócić do bliskich i normalnego życia. Co mogło zaskoczyć to fakt, że niektóre przyjęły ich obecną sytuację, jako konieczny etap w ich życiowym dojrzewaniu. Jedna ze skazanych zwróciła nam uwagę, abyśmy cenili i dobrze wykorzystywali swoją wolność, bo jest to skarb, który tak łatwo można zniweczyć.

Podczas wspólnego posiłku ufundowanego przez nieznanych ludzi o wielkim sercu, atmosfera stała się wręcz radosna. Nie tylko młodzież wniosła coś do życia osadzonych w więzieniu, ale i my sami odchodziliśmy odmienieni. Było wiele uścisków i życzeń wszelkiego dobra. A może ktoś dostrzegł twarz Jezusa w twarzach tych kobiet w więzieniu. Niektórzy wyznali: „wychodzimy stąd z niezapomnianymi wspomnieniami”. 

Ludzie, którzy chcą być razem, nawet z przestępcami, i pokonują dzielące ich fizyczne czy duchowe bariery, stają się piękniejsi w swoim człowieczeństwie. Dla mnie osobiście było to doświadczenie zmartwychwstałego Jezusa, który tak jak kiedyś pośród swoich uczniów, tak tej niedzieli stanął pośrodku nas, zebranych razem w więzieniu i obdarzył nas swoim pokojem. I tak jak w wieczerniku atmosfera przygnębienia zamieniła się w radość.

arrows02 Władysław Madziar SVD