Świat według werbistów

BLOG

Protagonista nowego życia
Wigilia Wielkanocna 2018 - chrzest w Nanchem (fot. archiwum autora)

Protagonista nowego życia

Z cyklu „Spotkania”

Poznanie drugiego człowieka otwiera nas na szerszy świat. Spotkanie jednak nie zawsze musi być wygodne, a nieraz może w nas obudzić trudne pytania. Nawet rozumienie i przeżywanie naszej wiary może stanąć wobec nowych i niewygodnych dylematów; może to być coś w rodzaju spotkania Nikodema z Jezusem (por. J 3,1-21). Jeśli jesteśmy wystarczająco odważni i nie boimy się wyzwań, możemy wzrastać w wierze i czynić ją coraz bardziej dojrzałą. W przeciwnym razie pozostaniemy sterylnie zamknięci we własnym świecie. 

Katechista Paul z Nanchem wyrastał wśród swojego ludu. Od dziecka był otoczony wierzeniami kombów. Znał je bardzo dobrze i był nimi przesiąknięty. Kombowie, jak chyba większość Afrykańczyków, są bardzo wrażliwi na świat duchowy. Dla nich nie ma wyraźnego podziału na świat materialny i świat duchowy, który jest dosłownie dotykalny. Świat bóstw, duchów i przodków istnieje paralelnie do świata żyjących. Jednak ludzie nie mogą zbliżyć się do najwyższej istoty, którą nazywają Uwumbᴐrt. Kombowie mogą zanosić swoje modlitwy tylko przez przodków oraz zwracając się do różnych bóstw, jak bóstwo rzek czy bóstwo buszu. Robią to przy różnych okazjach by zaskarbić sobie ich przychylność i nie narazić się na ich gniew czy niełaskę. Składają przy tym ofiary z krwi zwierząt albo z płodów ziemi.

Mój pobyt z tymi ludźmi uświadomił mi, że w tych wierzeniach jest wiele strachu i zniewolenia. Gdy komuś zginęła miska lub kawałek tkaniny, ludzie przychodzili prosić o modlitwę wstawienniczą, bo bali się, że ktoś może użyć ich osobistych rzeczy jako medium do wyrządzenia im zła. Takie podejście prowadzi do życia w ciągłej niepewności i strachu. 

Katechista Paul, czyli Jakpal, jako młody człowiek zetknął się z chrześcijaństwem i stanął wobec całkowicie innej rzeczywistości i innego sposobu przeżywania relacji z Bogiem. Chrześcijaństwo proponowało mu życie w wolności. Możemy sobie wyobrazić, jak trudne i ryzykowne musiało być dla niego przejście od tradycyjnych wierzeń do wiary w Jezusa Chrystusa. Oznaczało to pozostawienie całego mnóstwa bóstw i narażenie się im wszystkim, by zawierzyć swoje życie jedynie Jezusowi. Jak mawiał sługa Boży kardynał Peter Dery, chrześcijanin to osoba, która trzyma wszystkie jajka w jednym koszyku, a tradycjonalista w wielu (dla bezpieczeństwa).

Dlatego wiara w Jezusa w otoczeniu wyznawców tradycyjnych wierzeń poddana jest ciągłej próbie. Życie niesie przeróżne sytuacje, które wymagają opowiedzenia się za Jezusem. To zawsze wiąże się z ryzykiem, bo kto wie, czy lokalne bóstwa się nie obrażą i nie pokarają człowieka, który się od nich odwrócił. Paul i inni chrześcijanie żyli w takim napięciu, bo w sytuacjach, które przynosi życie, musieli wciąż na nowo opowiadać się po stronie Jezusa.

Jedną z wielu takich sytuacji dla Paula i jego wspólnoty z Nanchem była śmierć od porażenia piorunem małego pasterza Abu. To jedna z tzw. bad death. Abu zginął idąc ze stadem krów po kamienistym, płaskim jak stół terenie między Nanchem a Namo. Zgodnie z tradycją i według wierzeń kombów miał być nie pochowany, ale dosłownie zakopany w miejscu, gdzie zginął. Mógł to uczynić tylko wyznaczony przedstawiciel religii tradycyjnej. Po wykopaniu dołu obok zwłok ów oficjalny kapłan miał je zepchnąć nogą do niego. Tak się jednak nie stało, bo ojciec Abu, który był muzułmaninem, nie chciał, aby jego dziecko pozostało daleko w buszu, zakopane jak jakiś zwierz. Poprosił więc Paula i lokalną wspólnotę, aby zrobić mu pochówek godny człowieka. Paul zebrał chrześcijan z Nanchem i poszedł zabrać ciało Abu. Uczestniczyłem w tym wydarzeniu. Ciało Abu zostało przeniesione na rękach do wioski i pochowane blisko domu Paula. Tradycyjni wyznawcy wskazywali na chrześcijan i odgrażali się, że ich bóstwa zostały bardzo rozgniewane i ześlą karę na całą wioskę. Tej nocy wszędzie wokół szalała potężna burza z nieustającymi piorunami. Jednak rano wszyscy wyszli z domów cali i zdrowi. 

To był wielki znak wiarygodności chrześcijaństwa. Jezus nie pozwolił, aby stało się coś złego ludziom, którzy mu zawierzyli. Choć ci chrześcijanie pierwszego pokolenia mogą nie mieć głębokiej doktrynalnej znajomości chrześcijaństwa, to jednak mają wiarę, która może być dla nas wyzwaniem. Oni muszą ciągle opowiadać się po stronie Jezusa i liczyć się z konsekwencjami ich decyzji. Paul i pierwsi chrześcijanie są więc protagonistami nowego życia, które nie kieruje się już strachem i ciągłym przejednywaniem duchów, ale wolnością i zaufaniem dobremu Bogu.

arrows02 Władysław Madziar SVD, Rzym