Świat według werbistów

BLOG

Warto mieć marzenia
Wspólnota dla osób z niepełnosprawnością intelektualną w Lindzie (Zambia 2021). Fot. Jacek Gniadek SVD

Warto mieć marzenia

Kiedy wróciłem po raz trzeci do Afryki w 2010 r. i objąłem parafię w Lindzie, wróciłem do pomysłu otwarcia wspólnoty dla osób z niepełnosprawnością intelektualną. Od wielu lat chodziła za mną myśl, aby zrobić to w duchu wspólnot l’Arche, założonych przez Jeana Vanier w 1964 r. Na świecie istnieją dzisiaj 154 wspólnoty w 38 państwach. Pracowałem dla nich jako wolontariusz już w Brukseli w 1988 r., a dziesięć lat później w Canterbury, przed wyjazdem do Afryki.

Będąc w Botswanie, pojechałem na otwarcie pierwszego domu l’Arche w Zimbabwe, o którym usłyszałem już wcześniej w Anglii. Spotkałem tam angielskiego jezuitę, ojca Davida, który był głównym inicjatorem jego powstania w Harare. Nie przypuszczałem, że spotkamy się kiedyś po wielu latach w Zambii, by pracować wspólnie nad powstaniem domu dla dzieci z niepełnosprawnością intelektualną w Lusace.

Czytałem wtedy książki z duchowości Henri Nouvena, holenderskiego księdza i teologa. Nouven porzucił swoją rolę profesora w Harvard Divinity School i dołączył do wspólnoty L’Arche w Trosly-Brueil we Francji. Spędził tam dziewięć miesięcy, żyjąc i dzieląc życie z osobami niepełnosprawnymi intelektualnie. Pod koniec tego okresu rozeznawania Henri dołączył do wspólnoty L’Arche Daybreak w Kanadzie, aby służyć jako ich kapelan, gdzie mieszkał aż do śmierci w 1996 roku. Pod jego wpływem snułem podobne plany na przyszłość, aby na misjonarską emeryturę wylądować jako kapelan w l’Arche.

Ważniejsze od domu dla niepełnosprawnych były jednak bieżące sprawy na parafii w Lindzie. Na początek zająłem się budową przedszkola i szkoły. Po dwóch latach pojawił się jednak dobry moment. Miałem konferencję dla Catholic Womens League. Opowiedziałem im wtedy o moim doświadczeniu z niepełnosprawnymi i rzuciłem pomysł otwarcia takiego domu w Lindzie.

W Afryce misjonarz musi być cierpliwy. Po roku do zakrystii przyszły cztery kobiety: Mildred, Hellen, Emmer i Foster. Zaczęliśmy od tego momentu regularne spotkania, na które przynosiłem książki J. Vaniera. La communauté, lieu du pardon et de la fȇte była moją pierwszą książką, którą przeczytałem po francusku. Moje pojęcie świata zostało wywrócone do góry nogami. Uświadomiłem sobie własną niepełnosprawność i zacząłem z innej perspektywy spoglądać na ludzi. Założyciel l’Arche tłumaczył, że wspólnota nie może pozostać bez zmiany po przyjęciu nowego członka. Każdy, w tym osoba niepełnosprawna intelektualnie, jest inny i niepowtarzalny, a swoją osobą wnosi wartość dodaną do wspólnoty, którą tworzy.

arche4 850pxDzieci z Mthunzi House (Linda 2021). Fot. Jacek Gniadek SVD

Później pojechaliśmy razem do Harare, aby nawiązać kontakt z najbliższą wspólnotą l’Arche w pobliżu Zambii. Spędziliśmy tam za pierwszym razem dwa dni. To wystarczyło, by poznać atmosferę wspólnoty. Kiedy po sjeście wchodziliśmy do salonu na podwieczorek, stanąłem w drzwiach.

– Zatrzymajcie się! Popatrzcie na nich przez chwilę w ciszy – powiedziałem szeptem. Trójka mieszkańców domu z niesprawnością intelektualną siedziała przy dużym stole, popijała herbatę, zajadała się ciastkami i śmiała się do rozpuku z opowieści jednego z nich.

Po powrocie zabraliśmy się do realizacji projektu. Przed moim wyjazdem z Zambii powstały struktury organizacji i mieliśmy jasny cele działania. Mildred i jej towarzyszki pozostały pod duchową opieka ojca Davida, ale były niezależne i tworzyły zarząd Mthunzi House („dom w cieniu”).

W listopadzie ubiegłego roku odwiedziłem projekt po raz trzeci od mojego wyjazdu z Zambii. W domu jest aktualnie trójka dzieci i troje asystentów. Mieszkają w domu, który trzy lata temu został zakupiony w Lindzie przez irlandzką fundację, będącą jest jego właścicielem.

W Lindzie zrobiłem trochę zdjęć i nakręciłem wideo. Zabieram się teraz za zrobienie strony internetowej. Spoglądam na zdjęcia z domem. Pamiętam, jak kilka lat temu chodziliśmy po Lindzie, odwiedzając rodziny, w których były niepełnosprawne dzieci. Przechodziliśmy wtedy obok tego domu i żartowaliśmy sobie, że taki dom z ogrodem w samym centrum Lindy byłby idealny miejscem dla niepełnosprawnych. Warto mieć marzenia.

J. Vanier zmarł w maju 2019 r. Po jego śmierci nowy zarząd l’Arche zbadał jego życiorys i jej założyciel został oskarżony o wykorzystywanie seksualnie sześciu dorosłych kobiet, będąc ich kierownikiem duchowym w latach 1970-2005. Nie wszyscy jednak zgadzają się z raportem l’Arche. Jest wśród nich dr hab. Zdzisława Kobylińska z UWM, której artykuł „Jean Vanier – wątpliwości na marginesie oskarżenia (opinia)” ukazał się na łamach KAI.

W l’Arche nie usłyszymy dzisiaj o J. Vanier. W Lindzie rozmawialiśmy o wszystkim.

arrows02 Jacek Gniadek SVD, Polska