Świat według werbistów

BLOG

Warto szukać drogi do człowieka
Fot. Tobias Brunner (www.pixabay.com)

Warto szukać drogi do człowieka

Telefon zadzwonił po godzinie 21. Nazwisko na wyświetlaczu w pierwszej chwili nic mi nie mówiło. Odebrałem i usłyszałem męski głos i po chwili wszystko wskoczyło na swoje miejsce.

Rok temu pisałem o wyjątkowym Adwencie, jaki przeżyliśmy tu na Wzgórzu św. Małgorzaty za sprawą pana Piotra (czytaj TUTAJ). Zadzwonił dokładnie w rocznicę tej nocy, kiedy znaleźliśmy go śpiącego pod kościołem na kartonowej podściółce. Za pierwszym razem interweniowała policja, my sami byliśmy trochę zaskoczeni, a trochę bezradni wobec całej sytuacji. To co było potem, opisałem rok temu.

Kiedy 22 grudnia ubiegłego roku żegnaliśmy się, pan Piotr był innym człowiekiem, ruszał na Święta do swojej mamy i rodziny. I żegnaliśmy przyjaciela, który nam wiele dał w tym adwentowym czasie. Kiedy zadzwonił kilka dni temu, poznałem ciąg dalszy tej historii. Rzeczywistość okazała się trochę bardziej wymagająca, niż optymizm i pragnienie zmiany, które niósł w sobie. Okazało się, że puste miejsce przy wigilijnym stole w tym konkretnym przypadku było pustym znakiem. Drzwi pozostały zamknięte, nikt nie wierzył w to, że coś mogło się zmienić w człowieku, który już kiedyś zawiódł. Zderzenie z rzeczywistością zaowocowało kolejnym upadkiem, szukaniem miejsca na nocleg w miejscach dziwnych i niebezpiecznych, zwłaszcza zimą. Ten adwentowy przebłysk światła zastąpiła dobrze znana ciemność.

Słuchając tej rwanej opowieści, słyszałem emocje buzujące w składanych z trudem zdaniach. Było mi niezmiernie przykro, że życie nie zamieniło się w opowieść wigilijną z happy endem.

Po dłuższej chwili ciszy pan Piotr kontynuował. Powiedział, że kiedy znów odbił się od bruku, przypomniał sobie Małgorzatkę. Przypomniał sobie, że może być inaczej, że można doświadczyć bezinteresowności i miłości, mimo, że jest się po ludzku marginesem, niezasługującym na zainteresowanie. Zaczął dziękować za wszystko, czego doświadczył u nas w grudniu zeszłego roku, wymieniał poszczególne osoby z naszej wspólnoty parafialnej, współbraci i drobne gesty życzliwości pod jego adresem od ludzi, dla których był przecież obcym człowiekiem.

Byłem zaskoczony, jak żywa jest ta pamięć dobra w tym człowieku. Prosił, by jeszcze raz wszystkim za to niezwykłe grudniowe doświadczenie podziękować.

Od dziewięciu miesięcy pan Piotr mieszka w ośrodku dla osób wychodzących z kryzysu bezdomności. To także miara czasu jego trzeźwości. Powiedział na koniec słowa, które mnie z kolei chwyciły za gardło. Że ilekroć czuje się słaby, ile razy pojawiają się znajome demony, myślą trzyma się wzgórza św. Małgorzaty i jak do tej pory pomaga mu to utrzymać się na powierzchni.

Święta Małgorzata Antiocheńska przedstawiana jest w ikonografii jako depcząca smoka – demona, z mieczem wbitym w cielsko gadziny. Do naszej kroniki trzeba będzie wpisać kolejne świadectwo skuteczności jej opieki nad tym miejscem i ludźmi, którzy je tworzą każdego dnia.

Taka moja grudniowa opowieść dla Was! Życzę Wam pięknego Adwentu, który doprowadzi nas jak zawsze do Spotkania z Jezusem, który pokazuje nam, że do każdego człowieka prowadzi droga i warto jej szukać. Pięknych Świąt Narodzenia Pańskiego!

arrows02 Maciej Baron SVD