Poniższy tekst jest 2 odcinkiem reportażu powstałego przy okazji realizacji filmu dokumentalnego o polskich werbistach, którzy wyjechali do Indonezji w 1965 roku. |
2 sierpnia 2024 roku. Surabaya, wyspa Jawa. Jedziemy z wizytą do przyjaciół o. Czesława Osieckiego SVD. Towarzyszą nam nasi współbracia z domu prowincjalnego: br. I Made Purnawan SVD, prezes domu i o. Damianus Weru SVD, zajmujący się pomocą rodzinom w potrzebie.
Wyjeżdżamy o 9 rano. Jedziemy na południe miasta. Przekraczamy rzekę Jagir i po 5 km docieramy do celu. Nasi gospodarze, pani Lydiawati Liem i pan Gondo Kusomo mieszkają na ulicy Margorejo Indah. Wjeżdżamy na mały, ciasny plac przed domem.
Gospodarze wychodzą nam na powitanie. Zapraszają do środka. Docieramy do głównego salonu, który jest złączony z kuchnią. Wokoło dostrzegam wiele elementów kultury chińskiej. Jest tam bardzo jasno, a to za sprawą przeszklonych drzwi, okien i części sufitu, który odkrywa obecność małego wewnętrznego dziedzińca. W jednym z jego kątów, pod zadaszeniem, prasuje ubrania zatrudniona muzułmanka.
Siadamy przy stole. Jesteśmy częstowani herbatą i ryżowymi placuszkami zawiniętymi w liście bananowca. Są pyszne.
Br. Made przedstawia nas, a gospodarze wyrażają radość z tego, że zechcieliśmy im poświęcić cały dzień. Dowiadujemy się, że dziadkowie pana Gondo przybyli do Surabaya z Chin. Po rysach twarzy pani Lidii również można dostrzec pochodzenie z Kraju Środka.
Państwo Lydiawati Liem i Gondo Kusomo, przyjaciele o. Czesława Osieckiego SVD i apostołowie Bożego Miłosierdzia w Indonezji (fot. Krzysztof Kołodyński SVD)
Brat Made informuje nas, że nasza wizyta składa się z kilku punktów. Nie tracimy zatem czasu i pytamy o to, co łączyło gospodarzy z o. Czesławem.
– O. Czesław miał wielkie marzenie, które było związane z promowaniem kultu Bożego Miłosierdzia w całej Indonezji – wyjaśnia pan Gondo. – Odkąd się poznaliśmy zapragnęliśmy włączyć się w to ważne dzieło. W tym celu nasza rodzina drukowała ogromne ilości obrazków z Jezusem Miłosiernym i modlitwą. Z czasem drukowano inne ulotki, nowennę do Bożego Miłosierdzia i nawet sam „Dzienniczek” s. Faustyny Kowalskiej.
– Podstawowym modelem działań były wizyty ze Mszą św., gdzie o. Czesław głosił homilię, a później rozdawano za darmo obrazki Jezusa Miłosiernego – wtrąca o. Damianus. – Wszystkie koszty związane z drukiem ponosiła rodzina Gondo i Lidii – wyjaśnia.
Nagle pan Gondo podrywa się od stołu. Za nim małżonka. Zapraszają nas ruchem ręki do podejścia do kanapy pod ścianą. Dostrzegamy tam rozłożone różnego typu publikacje i zdjęcia. Idziemy zobaczyć je z bliska. Jest tam kilka wersji obraza Jezusa Miłosiernego w postaci mniejszych i większych plakatów gotowych do włożenia w ramki. Są małe i większe książeczki, pliki obrazków Jezusa Miłosiernego. Domyślamy się, że są jeszcze inne, religijne publikacje, tak jak wydane w twardej oprawie książeczki o Eucharystii.
Wracamy do stołu, ale co chwilę gospodarze przynoszą po jednej rzeczy i opowiadają o historii wydania. O. Damian bierze do rąk płyty audio, a wśród nich jedna z tytułem „60 menit saat teduh” (60 minut w ciszy), również o Bożym Miłosierdziu; pamiątkowy talerz z wizerunkiem jubilata Czesława i zaproszenie z wizerunkiem Jezusa Miłosiernego, przygotowane z okazji 50. rocznicy święceń kapłańskich. Jest również obrazek z Jezusem Miłosiernym, św. Faustyną i z zainstalowaną relikwią.
W domu państwa Lydiawati Liem i Gondo Kusomo (fot. Krzysztof Kołodyński SVD)
Pani Lidia podaje mi nagle kartkę formatu A4. Jest zapisana z dwóch stron. Wyjaśnia, że każda linia wskazuje miejsce, gdzie byli z o. Czesławem na akcjach promujących Boże Miłosierdzie. Są tu miejscowości z Sumatry, Borneo, Małych Wysp Sundajskich, Timoru Zachodniego i Wschodniego. Jest nawet Singapur. Przy niektórych miejscowościach, na końcu, zaznaczone jest cyfrą łacińską, ile razy tam byli. Przy kilku wpisach dostrzegam cyfrę 3 i 4.
– Te obrazki miał zwyczaj o. Czesław wręczać wybranym i napotkanym ludziom w wielu miejscach przy różnych okazjach – tłumaczy o. Damian.
O. Damian odnajduje również specjalną książeczkę z wizerunkiem Jezusa cierpiącego na krzyżu.
– Miał szczególne nabożeństwo do Męki Pańskiej i napisał rozważania Drogi Krzyżowej – eksponuje okładkę z napisem „7 Jalan Salib” (7 rozważań Drogi Krzyżowej). Pod spodem autor: P. Ceslaus Osiecki SVD.
Boże Miłosierdzie po indonezyjsku
– Co dla Was znaczy Miłosierdzie Boże? – zapytuje Szymon zwracając się z prośbą o tłumaczenie do o. Damiana.
– Kult Miłosierdzia spowodował pogłębianie naszej pobożności – zabiera głos pani Lidia.
– To ponowne zbliżenie do Chrystusa – spontanicznie wtrąca pan Gondo.
– Tak jak w przekazie biblijnym Jezus zachęca tych najbardziej spragnionych, aby do Niego przyszli – kontynuuje małżonka.
W tym momencie witamy kobietę w średnim wieku, która już od kilku minut jest w salonie i wsłuchuje się cierpliwie w opowieści o o. Czesławie. Jest ubrana cała na biało, w luźny, przewiewny, dwuczęściowy strój. Wspaniale się uśmiecha. Jej twarz zdradza chińskie pochodzenie. To synowa Lidii i Gondo. Teraz gospodarze przedstawiają nam Franczeskę.
Pani Lydiawati Liem z synową Franceską (fot. Krzysztof Kołodyński SVD)
O. Damian wyjaśnia cel naszego przybycia. Prosi ją od razu, aby opowiedziała o swoim spotkaniu z misjonarzem.
– Spotykałam o. Czesława podczas jego wizyt w Surabaya. Znam go tylko z tego czasu, kiedy przebywał u nas, a szczególnie w Trawas. To, co było szczególne, to zawsze odprawiał nam mszę. Mieliśmy usiąść dokoła niego. Nie potrzeba było wstawać, siadać ani klękać. Po prostu trwaliśmy na tej modlitwie w jednej pozycji. Za każdym razem była homilia, ale bardzo krótka. I zawsze mówił o Bożym Miłosierdziu. Jak ważne jest to, aby przez nie ochronić siebie – zastyga na chwilę i wybiega gdzieś w przeszłość.
– Zachęcał do modlitwy o godzinie 15.00 i radził, że jeśli nie ma się czasu na Koronkę, to warto chociaż pomyśleć o Chrystusie, że On zawsze jest z Tobą. Zawsze to powtarzał – podkreśla z szerokim uśmiechem Franczeska. – I każdego roku z okazji naszych urodzin zawsze nam przesyłał życzenia i krótki tekst osobisty. Dla każdego! – kończy swoje spontaniczne wspomnienia.
Na Górze Tabor
Po odbyciu całego wywiadu i wspomnień wokół o. Czesława Osieckiego SVD ruszamy w drogę do Trawas. Wychodzimy z domu. Słychać śpiewy muzułmańskiego imama. Usadowieni w dwa auta opuszczamy Surabaję i kierujemy się na południe. Po drodze zatrzymujemy się na obiad, a po 60 km dojeżdżamy do regionu rozpościerających się wzgórz.
To szczególne miejsce. To tu przybywał o. Czesław, aby odpocząć od ciężkiej, wymagającej posługi misyjnej na Flores. Nie marnował jednak czasu. Tu dokonywał się cały namysł nad taktyką akcji promocyjnych Bożego Miłosierdzia. Nie bez przypadku, rezydencję pani Lidii i Gondo nazwał dosłownie „Górą Tabor” (Pondok Gunung Tabor). Taki napis zauważyłem na skraju posiadłości.
Podjeżdżamy krętą drogą pod jedno ze wzgórz. Podziwiamy rozciągający się widok. Wjeżdżamy na teren rezydencji. Podwórko wyłożone jest kostką. Po lewej stronie znajduje się domek gospodarczy z pokojami na piętrze. Budynek główny jest niższy, ma jedno piętro, ale jest bardziej szeroki. Między jednym, a drugim budynkiem dostrzegam stawek z ozdobnymi rybkami oraz piękną roślinnością dookoła. Jest pięknie zadbany. Tuż za nim wejście na trawiasty taras. Jest elegancko wykoszony. Na skraju posiadłości znajduje się zadaszone patio.
Album wydany z okazji 50-lecia kapłaństwa o. Czesława Osieckiego SVD (fot. Krzysztof Kołodyński SVD)
Wchodzimy do domu. Po drodze napotykamy specyficzne zagłębienie. Prawie całe wypełnione jest obrazem Jezusa Miłosiernego. Przemieszczamy się do głównego salonu, który ciągnie się wzdłuż całego budynku. Na jednej ze ścian wisi ogromny wizerunek Matki Bożej i „Gembala yang baik” („Dobrego Pasterza”) w Surabaya. Od strony patio budynek jest cały przeszklony.
Korzystamy z czasu przed posiłkiem. Szymon robi ogrywki domu, a ja zwiedzam pokój o. Czesława. W małym pokoju jest wygodne łóżko, mały stolik i krzesło oraz szafa.
– Tutaj w szafie są wszystkie rzeczy potrzebne do sprawowania Eucharystii – oznajmia Franciszka. Wyciąga i pokazuje mi jeden ornat. To ten z Jezusem Miłosiernym, który pojawia się na wielu zdjęciach o. Czesława.
Zwiedzamy taras na piętrze, z którego można podziwiać widok i okoliczną roślinność, którą nie możemy się nasycić. Dostrzegam deszczowe chmury oplatające pobliską górę. Schodzimy do salonu. Zasiadamy do stołu, gdzie rozłożone są pamiątki związane z jubileuszem 50 lat kapłaństwa o. Czesława. Przeglądamy pięknie przygotowany album. Moją uwagę przykuwają fotografie, które „opowiadają” o niespodziance jaką był szczególny plakat pamiątkowy z datą święceń i przyczepionym do niego ogromnym pękiem balonów. O. Czesław w białej sutannie wpatruje się w odlatujące ku niebu balony.
Album wydany z okazji 50-lecia kapłaństwa o. Czesława Osieckiego SVD (fot. Krzysztof Kołodyński SVD)
Wizyta w Ogrodzie Miłosierdzia
11 sierpnia. Wyspa Flores. W końcu drugiego tygodnia naszej wyprawy mamy okazję dotrzeć do Lengkosambi. Miejsce to najbardziej związane jest z pracą o. Czesława. Towarzyszą nam ojcowie Tadeusz Gruca SVD i Stefan Wrosz SVD. To tutaj znajduje się Ogród Miłosierdzia i kościół, w którym w centralnym miejscu, przed ołtarzem, znajdują się relikwie św. Faustyny Kowalskiej. Ta wizyta dopełnia to, czego dowiedzieliśmy się od najbliższych współpracowników o. Osieckiego.
Po całym terenie oprowadza nas o. Tadeusz. Po śmierci o. Czesława zadbał, aby odnowić to miejsce. Poprawił drogę i dom werbistów. Na nowo zbudował funkcjonalny dom dla pielgrzymów.
Odwiedzamy również pokój o. Czesława. Ten jednak jest zachowany tak, jakby wczoraj jeszcze był tam niestrudzony głosiciel Bożego Miłosierdzia. Uczestniczymy w niedzielnej Mszy św. Po celebracji przysiadamy przy grobie o. Czesława. Mieści się zaraz przy kościele, pod małym zadaszeniem. Spędzamy tam chwilę na modlitwie i wspomnieniach z ludźmi, którzy przychodzą pozdrowić ojców Tadeusza i Stefana. Co chwilę nas ktoś wita i prosi o wspólną fotografię. Zjawia się jedna z najwierniejszych uczennic o. Czesława. W jej oczach dostrzegam zarówno wielką radość, że przybyliśmy, ale wyczuwam również smutek po stracie jej duchowego ojca.
Krzysztof Kołodyński SVD, Polska
Ojcowie Stefan Wrosz SVD i Tadeusz Gruca SVD z wiernym przy grobie o. Czesława Osieckiego w Longkosambi (fot. Krzysztof Kołodyński SVD)
Czytaj inne odcinki reportażu z Indonezji: