| Poniższy tekst jest 7. odcinkiem reportażu powstałego przy okazji realizacji filmu dokumentalnego o polskich werbistach, którzy wyjechali do Indonezji w 1965 roku. |
Jeszcze w Polsce
Kwiecień 2024. Michałowice k. Warszawy. Nocuję w tym domu nieprzypadkowo. Z nieoficjalną wizytą w Polsce jest nasz przełożony generalny, o. Budi Kleden SVD. Pochodzi z Indonezji, z kraju, do którego lecimy w tym roku, aby zebrać materiały do filmu dokumentalnego o polskich werbistach. Korzystam z okazji i proszę o rozmowę.
– Jakby mi mógł ojciec polecić ważne miejsca, które powinniśmy odwiedzić na Jawie i Flores – podpytuję go zaraz po tym, jak wyjaśniłem mu ogólny zarys naszej wyprawy śladami polskich werbistów.
– Na Jawie odwiedźcie Malang, gdzie o. Sylwester Pająk SVD organizował seminarium, a także Batu, gdzie dziś mieści się nowicjat jawajskiej prowincji. A na Flores pamiętajcie, aby koniecznie 15 sierpnia odwiedzić seminarium w Ledalero. Dopiero tydzień wcześniej zapełnia się seminarium, bo wszyscy zjeżdżają na zakonne rekolekcje. Odbędą się tam śluby wieczyste.
– Dziękuję za te cenne wskazówki – wyrażam wdzięczność za ponadgodzinną rozmowę.
Sierpień 2024. Abp nominat Paulus Budi Kleden SVD (fot. Krzysztof Kołodyński SVD)
Maj 2024. Pod koniec maja świat werbistowski otrzymuje zaskakującą wiadomość: „25 maja 2024 roku papież Franciszek mianował o. Paulusa Budi Kledena SVD, przełożonego generalnego Zgromadzenia Słowa Bożego, arcybiskupem metropolitą archidiecezji Ende na wyspie Flores w Indonezji”.
– Nasz pobyt może trafi w ingres – dzwonię do Szymona, z którym wybieram się do Indonezji.
– No tak! Przecież mamy odwiedzić Ende, gdzie mieści się dom prowincjalny – zauważa mój współpracownik.
Później przychodzą wiadomości, że nominowany arcybiskup otrzymuje pozwolenie na obecność na kapitule generalnej zgromadzenia, która trwa od połowy czerwca do połowy lipca. I choć data ingresu jeszcze nie jest znana, wszystko wskazuje, że będzie to sierpień. A nasz pobyt planowany jest do 20 sierpnia.
Piszę gratulacyjnego SMS-a do przełożonego generalnego. Ustalamy, że jeśli tylko dotrzemy na Flores i będziemy znać datę dotarcia do Ende, to umówimy się na wywiad o polskich werbistach.
Na wyspie Jawa
3 sierpnia 2024. Dom prowincjalny werbistów w Surabaya na Jawie, Indonezja. Wieczorem trafiam na indonezyjski kanał internetowy, który transmituje przybycie biskupa nominata do Ende. Tłumy ludzi ustawiły się wzdłuż drogi z lotniska H. Hasan Aroeboesman do rezydencji biskupa, które mieści się na jednym z pobliskich wzgórz przyległych do miasta. Droga jest udekorowana flagami papieskimi w kolorze biało-żółtym. Miejscami samochód z nominatem jest zatrzymywany. Niektórzy korzystają z okazji, aby w ten sposób pozdrowić przyszłego ordynariusza diecezji Ende. Bardzo poruszające jest powitanie o. Budiego przez miejscowych studentów z muzułmańskiej uczelni. Entuzjastycznie śpiewają pieśni i wiwatują.
Później mam się dowiedzieć, że od wielu lat na tej uczelni swoje wykłady mają również katoliccy księża, a w tym przede wszystkim werbiści.
Jeszcze przed wylotem na wyspę Flores dowiadujemy się, że ingres biskupa odbędzie się 22 sierpnia. Nie będziemy zatem na nim obecni, dlatego tym bardziej pragniemy spotkać o. Budiego choćby tylko na potrzeby naszego wywiadu.
Sierpień 2024. Banery reklamujące ingres biskupi przy głównym rondzie w Ende (fot. Krzysztof Kołodyński SVD)
Na spotkanie z biskupem nominatem
Do Ende docieramy 11 sierpnia wieczorem. Czas naszej wizyty u arcybiskupa przewidziano na 8 rano kolejnego dnia. Jedziemy cali podekscytowani do rezydencji na wschodnim wzgórzu. Mijamy duże rondo, a wokół niego dostrzegamy ogromne banery reklamujące ingres. Na nich wizerunek naszego generała przedstawionego w dostojnym stroju biskupim. Na mieście czuć podniosłą atmosferę, choć ingres odbędzie się za dwa tygodnie.
– Ende stało się Małym Watykanem – komentuję ponownie, dostrzegając biało-żółte dekoracje i flagi.
Na miejscu przyjmuje nas sekretarz przyszłego ordynariusza. Prowadzi nas na kawę, którą pijemy na dziedzińcu, pomiędzy budynkami kurii, pod zgrabnym zadaszeniem chroniącym od słońca.
Po chwili pojawia się oczekiwana przez nas postać. Witamy się serdecznie, wymieniając uściski i pozdrowienia. Nie na długo cieszymy się obecnością o. Budiego. Co chwilę jest wołany do przybywających gości, którzy chcą przywitać go i uhonorować. W końcu odzyskujemy go i przenosimy się na przestronny taras, z którego widać miasto, port i plażę.
Przy bramie wjazdowej do rezydencji biskupa w Ende (fot. Krzysztof Kołodyński SVD)
– Co czuje ojciec w odniesieniu do tego, co czeka cię w najbliższej przyszłości? – zapytuje Szymon.
– Podekscytowanie – na twarzy biskupa nominata rysuje się szeroki uśmiech. – Jestem pełen nadziei. Co chwilę otrzymuję potwierdzenia o wsparciu ze strony wiernych i duchowieństwa tej diecezji. Jestem wręcz przekonany, że ludzie są gotowi na współpracę i do wspólnej drogi ze mną. Powinni uzbroić się w cierpliwość, bo jestem dla nich kimś nowym. Znam sporą liczbę księży. Mam jakiś ogląd tej diecezji, ale wiele lat mnie tu nie było. Muszę zatem na nowo wniknąć w potrzeby tego regionu. Ludzie muszą mieć dużo cierpliwości do mnie, a ja dużo cierpliwości do siebie – kończy refleksję żartobliwym tonem.
– Jako już były przełożony generalny, jak mógłby ojciec opisać wpływ i rolę polskich werbistów, którzy przybyli do Indonezji w 1965 roku, na Kościół i lud indonezyjski?
– Niewątpliwie w tamtym czasie był to znak Opatrzności Bożej. Indonezja była w bardzo specyficznym czasie. Zmiany polityczne rządów prezydentów Sukarno i Suharto. Czas kryzysu i niepewności. Nie zostawiono nas samych w tym trudnym czasie przemian. To był potężny znak, ważna wiadomość, jaką Kościół Katolicki dał w osobie dwudziestu nowych współbraci z Polski. W miejscach, w których pracowali, wnieśli ogromny wkład, dając fundamenty dla wiary, ale również znani byli z realizowanych projektów rozwojowych. Budowali szkoły, internaty i świątynie. Odpowiadali na potrzeby tamtego czasu i pomagali ludziom w podnoszeniu poziomu ich życia.
Ogród na terenie rezydencji biskupiej w Ende (fot. Krzysztof Kołodyński SVD)
– Których ojciec poznał osobiście?
– Pierwszym z nich, którego poznałem był o. Jan Czachorek. Był moim pierwszym rektorem w niższym seminarium w Hokeng. Później poznałem ojców Józefa Glinkę, Stanisława Pikora, Sylwestra Pająka. Mieli udział w organizowaniu i rozbudowie seminarium w Ledalero. Ich wkład jako wykładowców i wychowawców był ogromny. Spotkałem również ojców Tadeusza Grucę, Tadeusza Piecha, Jana Kozłowskiego, Jana Olęckiego i Arkadiusza Siwca. Oddali siebie i swoje siły, aby ten region, diecezja Ende wzrastała i rozwijała się w odpowiedni sposób.
– A teraz bardziej bezpośrednie i trudniejsze pytanie – wprowadza Szymon. – Czego nauczył się ojciec się od polskich werbistów? – uśmiechamy się wszyscy, a po chwili dawny generał poważnieje.
– Po pierwsze, jeśli chodzi o poziom duchowy, to poświęcenie. Swoje przeznaczenia i powierzone im obowiązki traktowali bardzo poważnie. Całym sobą oddawali się tej służbie. Proponowane zmiany miejsca przyjmowali z otwartością. Po drugie podziwiałem ich za umiejętność uczenia się języków. Chęcią do nauki języka pokazywali wielką miłość do ludzi i naszej kultury. Potrafili ją też wyrażać. Kiedy po latach spotkałem o. Jana Czachorka w Polsce, on nadal potrafił mówić po indonezyjsku. O. Sylwester Pająk, z którym spędziłem sporo lat w Rzymie, przepięknie mówił naszym językiem. Podobnie jak wielu innych polskich współbraci w Indonezji. A po trzecie uczyliśmy się od nich przejmującej duchowości maryjnej. Pamiętam o. Stanisława Wyparło. To było w maryjnym roku, w 1988. O. Stanisław był specjalnym gościem i mówcą w seminarium w Ledalero. Byłem bardzo poruszony jego entuzjastycznym świadectwem oddania się Maryi i o tym, w jaki sposób mówił o Matce Bożej – kończy emocjonalnie.
Spontaniczny wywiad z s. Czes pracującą w kurii w Ende (fot. Krzysztof Kołodyński SVD)
Niespodziewana rozmówczyni
Kończymy wywiad i dopiero teraz dostrzegamy jedną z sióstr, która pracuje w kurii biskupiej. Przycupnęła przed wejściem na taras i cierpliwie czekała, aby najwyraźniej nam nie przeszkadzać.
– O! To ważna osoba, którą musicie poznać! Specjalnie ją wezwałem, aby coś wam opowiedziała – wskazuje na zakonnicę o. Budi. – Siostro Czes, proszę! Oto nasi goście z Polski!
Szymon spontanicznie łapie kamerę. Ja mogę w końcu zrobić kilka pamiątkowych zdjęć. Dowiadujemy się, że siostra swoje imię otrzymała po o. Czesławie Osieckim, który ją ochrzcił. Dzięki jego pomocy, okazanemu sercu i wsparciu przez lata, mogła się wykształcić i wstąpiła później do zakonu. Siostra Czes zgadza się opowiedzieć nam swoją historię związaną bezpośrednio z polskim werbistą. Bardzo spontanicznie biskup nominat staje się naszym tłumaczem, bo siostra opowiada nam w języku indonezyjskim.
Całe spotkanie kończymy entuzjastycznymi życzeniami dobrej posługi dla nowego pasterza diecezji Ende. Nagle sekretarz woła swojego przełożonego do kolejnych gości, a my z dwójką współbraci jedziemy odwiedzić prestiżową szkołę średnią SYURADIKARA, którą od lat 50. ubiegłego wieku prowadzą werbiści.
Krzysztof Kołodyński SVD, Polska
Czytaj inne odcinki reportażu z Indonezji:
Dał mi marzenia
Orędownik Bożego Miłosierdzia
Ludzie sami muszą dostać łaskę wiary
Misjonarz ma robić swoje
TRUK F - miejsce nadziei
Śluby wieczyste w Ledalero
Siostra Czes pracująca w kurii w Ende (fot. Krzysztof Kołodyński SVD)
Rozmowy na dziedzińcu rezydencji biskupa w Ende (fot. Krzysztof Kołodyński SVD)