Wierzbowiec i Oazy z Bogiem
Wojciech Żółty SVD jest już 13 lat na Ukrainie i pracuje w parafii pw. Michała Archanioła w Wierzbowcu. Ta wioska położona jest już w powiecie winnickim, najdalej patrząc od polskiej granicy (440 km do Butomierza). Do bliższej parafii w Strudze, wracając w kierunku Polski, jest 12 km, a kolejne 9 wystarczy, by dojecvhać do miasta Nowa Uszyca. Te bliższe leżą już w powiecie chmielnickim.
Do parafii Wierzbowiec należą jeszcze 4 inne kościoły w wioskach Nowa Huta, Wilkowiec, Stara Huta i Nowodniestrowsk. Praca tutaj to przede wszystkim duszpasterstwo. Kapłan dojeżdża do tych miejsc, sprawuje sakramenty i we współpracy z siostrami SSpS, organizuje katechezę dla dzieci, młodzieży i dorosłych. Wierzbowiec wyróżnia się dlatego, że to tu został wybudowany ośrodek wypoczynkowo-rekolekcyjny, pomyślany głównie o dzieciach i młodzieży.
Do Wierzbowca przyjeżdżamy z s. Darią Skowalczyńską SSpS. Docieramy już późną nocą, 15 maja 2023 roku. Czeka na nas o. Wojciech z późną kolacją.
Rano, o godz. 8.00, udajemy się na Eucharystię. S. Marija Niemczenki SSpS prowadzi modlitwy i śpiew. Dołączam do koncelebry, a Vaclav korzysta i robi pierwsze ujęcia. Na porannej mszy gromadzi się grupka kobiet.
O. Wojciech Żółty ze swoimi parafianami w Wierzbowcu (fot. Vaclav Mucha SVD)
Zaraz po mszy św. następuje wystawienie Najświętszego Sakramentu, gdzie wszyscy modlą się o zakończenie wojny i o nastanie pokoju. Klękam obok Wojciecha. Po chwili wręcza mi modlitewnik i szepce.
– Poprowadź litanię i pobłogosław na koniec, bo ja muszę już jechać do miasta i odebrać zamówiony towar – oznajmia.
Wystraszony chcę się bronić, że jak?! Przecież nie dam rady tego zrobić w języku ukraińskim. On z uśmiechem pokazuje okładkę, którą doskonale rozpoznaję nie tylko po tytule: „Agenda Liturgiczna - diecezja opolska”.
– No, tak! – docierają do mnie tutejsze realia. W końcu większość obecnych katolików to potomkowie Polaków. Podejmuję zatem wyzwanie i śmieję się w duchu. Jeszcze na dobre nie rozpoczęliśmy nagrań, a nasz pasterz już nam znika.
Korzystamy z okazji i po mszy idziemy odwiedzić domek Sióstr SSpS. Przed 11.00 pojawia się o. Wojciech. Rozpoczynamy nagrania w sadzie, rozmawiając ogólnie o tej misji, na wyboistej drodze przed kościołem, gdzie poruszamy temat wojny, a potem idziemy w kierunku niskich, parterowych zabudowań po drugiej stronie kościoła. Tu dowiadujemy się więcej o wieloletnim zaangażowaniu, z którego zasłynął Wierzbowiec.
Dzieci i młodzież uczestniczące w "Oazie z Bogiem: w Wierzbowcu (fot. archiwum parafii)
CZYTAJ TAKŻE: Wakacje z Bogiem 2023 w Wierzbowcu
– „Oazy z Bogiem” - tak nazywamy spotkania, które zapoczątkował w latach 90. o. Grzegorz Konkol SVD z siostrami SSpS. To kilkanaście dni w czasie letnich wakacji - mówi o. Wojciech. - Zapraszano okoliczną młodzież na taki pobyt, który był wypoczynkiem połączonym z modlitwą i formacją duchową. Z roku na rok to się rozpowszechniało. Udoskonalano miejsce, a uczestnicy również przyjeżdżali z coraz odleglejszych miejsc Ukrainy, takich jak Charków, Krym, Lwów i Kijów.
Jeszcze przed wejściem Wojtek opowiada nam o ostatniej pomocy finansowej, która z powodu wojny napływała z wielu stron: Polska Prowincja, Caritas Ełk, Referat Misyjny w Pieniężnie, Niemiecka Prowincja, Generalat SVD w Rzymie, Austria.
Wchodzimy głównymi drzwiami. Ten budynek przeznaczony jest dla dziewcząt. Ściany budynku są obite zgrabną i pomalowaną na biało boazerią. Widać, że ostatnio wymieniono drzwi i okna. Idziemy do odnowionego pokoju, całego w sosnowej, jeszcze nie polakierowanej boazerii. W pomieszczeniu rozstawione są solidne, drewniane łóżka piętrowe.
– Za zdobyte ostatnio środki odnowiliśmy kolejne pomieszczenie, które wcześniej nie było zagospodarowane. Nie pozwalały na to przepisy sanitarne. Teraz możemy tu przyjąć kolejne 6 osób – wyjaśnia z wdzięcznością.
Przechodzimy do dużej sypialni. Po obu stronach gęsto poustawiane łóżka piętrowe. To dar z Niemiec.
Wychodzimy z budynku i obchodzimy go. Kierujemy się do budynku dla chłopców. Pomiędzy budynkami jest wyłożona nowa kostka brukowa. Fundamenty obłożone są solidnymi, granitowymi kamieniami. Wzdłuż tego wąskiego chodnika dostrzegamy sporo poukładanego sprzętu: deski, rury, kostka brukowa, kawałki blach. W pewnym momencie o. Wojciech zatrzymuje się i wskazuje ręką dawną granicę budynku.
– Od tego miejsca została dobudowana w tym roku nowa część. Powstały nowe sanitariaty, nowe prysznice, umywalki i ubikacje. Mamy teraz duży pokój dla wychowawców i animatorów, którzy podczas oazy opiekują się dziećmi.
O. Wojciech Żółty SVD w odnowionej części kompleksu rekolekcyjnego w Wierzbowcu (fot. Krzysztof Kołodyński SVD)
Nowa część robi wrażenie świeżości. Nie wszystko tu jest wykończone. W nowiutkich zlewach leżą jeszcze nie zamontowane przewody do sanitariatów, niezabudowany bojler i lampy czekające na przykręcenie. Wszystko będzie gotowe do wakacji na przyjazd dzieci i młodzieży. Od września, będą to miejsca, gdzie ponownie będzie można przyjąć uchodźców z Zaporoża, czy innych okolic.
– A tutaj skromne pomieszczenie, gdzie dawniej były sanitariaty. Teraz zrobiliśmy tu taką małą garderobę - mówi o. Wojciech i wprowadza nas do kolejnego pomieszczenia.
Otwiera jedną z wielu szafek zainstalowanych na całej ścianie. Dla każdego uczestnika po jednej. Na przeciwległej ścianie niedokończone półki, gdzie będzie można układać bagaże.
– Zawsze marzyliśmy o tym, aby móc stworzyć dzieciom i młodzieży wygodne i jak najlepsze warunki pobytu – wyjaśnia z zadowoleniem.
Nagle słyszymy męski głos nawołujący kogoś z zewnątrz. Wychodzimy z budynku i zauważamy dwóch mężczyzn. Zdają relację z zamawianych przez misjonarza materiałów budowlanych. To kolejni pomocnicy. Musimy poczekać, a za chwilę ruszamy w drogę do Strugi.
Wierzbowiec to nasza baza wypadowa. O. Wojciech pilotuje nas podczas całego pobytu. Spędzamy z nim najwięcej czasu. Można ulec wrażeniu, że lubi wyzwania związane z remontami. Nic bardziej mylnego. W wielu sytuacjach przekonaliśmy się, że ma bardzo bliską relację z wieloma parafianami. Najbardziej dowodzi tego historia pani Ludmiły, która straciła swego syna na wojnie. (czytaj). Od pierwszych dni był dla niej i jej rodziny wsparciem. Był świadkiem wielu łez i pośród tej goryczy znalazł sposób, aby być z nimi i zatroszczyć się o to, aby ani na chwilę nie stracili poczucia jedności ze wspólnotą parafialną.
Krzysztof Kołodyński SVD, Polska
Wierzbowiec. Rozdzielanie pomocy humanitarnej z Polski (fot. archiwum parafii w Wierzbowcu)
Czytaj inne teksty w cyklu "Misja w cieniu wojny":