„Najsmutnieszy pogrzeb to taki, na którym nikt nie płacze” – taka myśl przyszła mi do głowy kiedyś, bardzo już dawno temu, podczas mojej misyjnej praktyki w Argentynie, w mieście Rafael Calzada na obrzeżach Buenos Aires. Tam werbiści mają duży dom i szkołę, w której kiedyś było seminarium oraz ładny teren z boiskiem i cmentarzem.
Wielu argentyńskich werbistów tam właśnie jest pochowanych. W ostatnich latach znajduje się tam również „dom spokojnej starości” dla naszych współbraci, więc bliskość cmentarza jest nawet praktyczna.