Świat według werbistów

BLOG

arrows01Kategoria: SPOŁECZEŃSTWO / LUDZIE


 

Hej, kolęda!

Zakończyły się odwiedziny kolędowe, zwane też wizytą duszpasterską. Oprócz Popielca, święconki, komunii na rękę wyrósł nam kolejny temat katowojen i katopotyczek. Generalnie można powiedzieć, że nad tradycyjnie rozumianą kolędą wiszą trzy miecze Damoklesa: wiek duchownych, obciążenie czasowe i spadające zainteresowanie spotkaniem z duchownym we własnym domu. Kolędowe spotkania i niespotkania mówią nam wiele o Kościele, który tworzymy każdego dnia, i o ludziach, za których jesteśmy, jako duszpasterze, odpowiedzialni nie tylko przed kurią biskupią, ale przed Panem.

Wartość każdej chwili

Osobiście spotkałem ją tylko raz. Ponad rok wcześniej, w dzień Niepokalanego Poczęcia NMP, 8 grudnia 2021 r., Franka i jej mąż Luigi obchodzili złoty jubileusz małżeństwa. Był to wyjątkowo deszczowy i chłodny dzień. Msza Święta była w ich mieszkaniu, ponieważ oboje nie byli już w stanie poruszać się swobodnie. 

Byłem z nimi może tylko przez dwie godziny, ale i tak był to czas pełen znaczenia. Po Mszy Świętej była rodzinna kolacja z tortem i szampanem. Urzekała bezpośredniość i rodzinność, bez wielkich formalności. 

Pustka po drugim człowieku

Pustka po drugim człowieku

W piątek, 13 stycznia 2023 eoku, dowiedzieliśmy się o śmierci Iwana. Dzień wcześniej, wieczorem, nieco po godzinie dziewiątej, czterej współbracia z Collegio del Verbo Divino w Rzymie spotkali go i jak co tydzień zanieśli mu skromną kolację.

Iwan był bezdomnym i przez wiele lat mieszkał w przyczepie kempingowej na ulicy Odoardo Beccari, tuż za murami rzymskimi. Pochodził ze Słowenii. Pewnego dnia, mając zaledwie szesnaście lat, uciekł z domu i już nigdy do niego nie powrócił.

Nauczyciel nowej wrażliwości

Od początku mojego pobytu w Nanchem towarzyszyłem katechiście Paulowi w jego działalności w chrześcijańskich wspólnotach kombów, za które był odpowiedzialny. Takich wspólnot było około dziesięciu. Najliczniejszą i najstarszą było Nanchem.

Większość wspólnot składała się tylko z kilku osób. Takimi wspólnotami były Namo, Dabil (Nanyinting), Gbong, Tambong, Nangbong. Niektóre powoli, ale sukcesywnie rosły. Inne trwały przez jakiś czas i upadały, jak Junjun czy Tiging.

Wielka pustka

Stałem przez chwilę przed barierką oddzielającą mnie od nawy i prezbiterium, szukając w mroku wiecznej lampki. Okazało się, że w związku z przestawieniem się katedry na ruch turystyczny, tabernakulum pozostaje puste. Ten, dla którego wzniesiono tą majestatyczną budowlę został przeniesiony do maleńkiej kaplicy tuż obok wyjścia z katedry.

Poszedłem za oznaczeniami i znalazłem kaplicę adoracji. Maleńka, kilka ławek, klęczniki i ołtarz z monstrancją, oświetloną ciepłym światłem kilku żarówek. Byłem sam, wyjąłem telefon i zacząłem modlić się brewiarzem.

Przewodnik po nowym świecie

Uczymy się świata żyjąc z innymi ludźmi. Gdy znajdziemy się w nowym i obcym miejscu musimy zacząć ten proces od nowa. Jak mówią w Ghanie „choć obcy ma duże oczy, to i tak nie widzi”. To odnosi się też do nas, którzy jako młodzi misjonarze znaleźliśmy się w całkiem innej kulturze.

Trzeba się uczyć życia od miejscowych ludzi. Paul Jakpal był dla mnie dobrym przewodnikiem w poznawaniu świata kombów. Pomagał mi wchodzić w nowy świat. 

Protagonista nowego życia

Katechista Paul z Nanchem wyrastał wśród swojego ludu. Od dziecka był otoczony wierzeniami kombów. Znał je bardzo dobrze i był nimi przesiąknięty. Jako młody człowiek zetknął się z chrześcijaństwem i stanął wobec całkowicie innej rzeczywistości i innego sposobu przeżywania relacji z Bogiem. Chrześcijaństwo proponowało mu życie w wolności. Możemy sobie wyobrazić, jak trudne i ryzykowne musiało być dla niego przejście od tradycyjnych wierzeń do wiary w Jezusa Chrystusa.

Gospodarz ziemi i ludzkich serc

Paula spotkałem po raz pierwszy w 2002 roku. Miejscowi mówili na niego Jakpal. Był katechistą z wioski kombów Nanchem. Przez sześć lat (2002–2008) współpracowaliśmy ze sobą. Spotykaliśmy się często i to w różnych sytuacjach, przez co znaliśmy się dobrze. 

Paul był człowiekiem, który cieszył się wielkim uznaniem swojego ludu. Dlatego to właśnie jego poproszono, by był mediatorem w procesie godzenia dwóch zwaśnionych rodzin.