Świat według werbistów

BLOG

Matka Słowa na Kubie

O. Sylwester poprosił o przywiezienie obrazu Matki Słowa, co udało się zrealizować. Przy okazji przekazania obrazu miała miejsca pogawędka na temat tego wezwania, bo przecież nie chodzi tylko o powieszenie obrazu, ale o to, żeby Patronka nadawała ton kaplicy. Miejmy nadzieję, że kaplica będzie coraz bardziej biblijna.

Inicjatywa o. Sylwestra była o tyle ciekawa, że powiedział on wyraźnie: „Przywieź mi ikonę Matki Słowa”. Wcześniej nie zdawałem sobie sprawy, że to nabożeństwo trzeba propagować właśnie przez dostarczenie ikony. Oryginał znajduje się w Moskwie.

Nowa forma obecności

Czytamy dziś ostatnie wersety Ewangelii św. Łukasza. Zmartwychwstały Jezus kilkakrotnie ukazywał się swoim uczniom, a teraz żegna się z nimi, błogosławi im i obiecuje im Ducha Świętego. W tej ostatniej chwili pomaga Apostołom zrozumieć sens Jego śmierci w świetle Pisma Świętego.

Dla Jezusa jest to kres Jego wędrówki po tym świecie. Dla Apostołów jest to początek długiej wędrówki w świat, aby wszędzie nieść orędzie zbawienia. Nie są jednak wysyłani, by iść sami. Jezus obiecuje im towarzysza w drodze: Jego Ducha.

Brak podziału na makro i mikro

Część z nas może być rozczarowana pontyfikatem Franciszka, ale papieża nie wybiera się po to, aby budował cywilizację – nawet chrześcijańską. Zadaniem następcy św. Piotra jest prowadzenie Kościoła przez wzburzone fale współczesnego świata przez nadchodzącą dekadę lub dwie. Papież nie jest politykiem. To rozczarowanie przypomniało mi słowa uczniów z Emaus, którzy mieli swoje oczekiwania związane z Mesjaszem. 

Po odejściu Jezusa

Dzisiejsza Ewangelia, tak samo jak te z poprzednich tygodni, pochodzi z mowy pożegnalnej Jezusa. Spoglądając na nią można zauważyć, że na początku tego przemówienia uczniowie dość często zabierają głos i to właśnie z tego powodu Jezus rozwija niektóre tematy. Fragment, który dziś czytamy, jest częścią odpowiedzi Jezusa na pytanie Judasza (nie Iskarioty, ale brata Jakuba), dlaczego Jezus chce się objawić tylko uczniom, a nie całemu światu.

TRUK F - miejsce nadziei (REPORTAŻ Z INDONEZJI)

TRUK F to szczególne miejsce ochrony dla wykorzystanych kobiet, dziewcząt i dzieci. Wizyty w fundacji w ogóle nie planowaliśmy, gdyż nie dotyczyła ona celu naszej wizyty w Indonezji. Dotarliśmy tam na prośbę szefa Steyl Medien, centrum filmowego z Monachium.

– Tutaj od lat tworzy się i udoskonala wizja zapewnienia ochrony i walki o to, by prawa kobiet i dzieci były w pełni uznawane oraz doceniane przez społeczeństwo – wyjaśnia nam s. Fransiska.

Chcę do domu

Z dzieciństwa kołatają się wspomnienia, kiedy z najbliższymi byliśmy gdzieś i coś nam nie podeszło, nagle rozlegał się płaczliwy głos: „ja chcę do domu!”.

To nie ziemia jest naszym ostatecznym przeznaczeniem. To tylko namiot rozbity w bardziej lub mniej atrakcyjnym miejscu i krótki epizod w człowieczej egzystencji. Czy można się przykleić do tego namiotu? I to jeszcze jak! Ale czy to ma jakiś sens? Dla „tu i teraz” może i ma, ale dla „tam i potem” już nie bardzo. Dlatego w całej tej perspektywie warto sobie postawić proste pytanie: „czy chcę do domu?”.

Miłość, która czyni nas prawdziwym obrazem Boga

Nie ma chwały bez cierpienia i nie ma życia bez umierania. Cierpienie Jezusa przyniesie Mu chwałę, ponieważ zostało przyjęte z głębokiej miłości do nas. Każdy, kto cierpiał dla kogoś, kogo kocha, wie, jaki ból się z tym wiąże. Jeśli całym sercem przyjmiemy takie cierpienie, które rodzi się z miłości do innych, staniemy się podobni do Jezusa i doświadczymy również czegoś z chwały „Syna Człowieczego”. Taki ból, przyjęty z miłością, czyni nas prawdziwym obrazem Jezusa i Ojca, który jest współczujący.

Pośród ludzkiej niestałości

Kilka dni temu spotkałem grupkę dzieci, które przyszły szukać świeżych kwiatów. Podczas rozmowy z dziećmi zapytałam o ich imiona. Dwie dziewczynki w wieku dwunastu i dziesięciu lat to Bernadeta i Faustyna. Zapytałam więc, czy są katoliczkami. Bernadeta odpowiedziała, że była katoliczką. Zauważyłam w tych słowach i jej nieśmiałym spojrzeniu, pewien smutek czy nawet jakąś tęsknotę. Trudno uwierzyć, żeby ta mała dziewczynka postanowiła sama zmienić swoją wspólnotę religijną. Jej rodzice prawdopodobnie zdecydowali się na przejście do innego kościoła. I nie jest to tutaj nic wyjątkowego.