Mimo, że jest wczesny ranek, wyłapuję w półmroku około trzydziestu głów. Większość, jak ja, daje się porwać plamie światła wydobywającej obraz w ołtarzu głównym, ten sam od 118 lat. Nie przesłodzony, ale też nie przesadnie surowy. Twarz Pana Jezusa dokładnie oddaje to, co Ewangelista wyraził w słowach „wie, co jest w człowieku”.
Te pół godziny to dla mnie bardzo cenny czas. I wracam do niego, kiedy w ciągu dnia robi się korek na skrzyżowaniu domowych i parafialnych spraw, telefonów, pilnych spotkań i rozmów. Ta cisza, ciemność i jedno światło bardzo porządkują rzeczywistość.