Zdjęcie zrobiłem je w Indiach, nad Zatoką Bengalską, a konkretnie w Puri. To miasto słynie nie tylko z jednej z najważniejszych dla hinduistów świątyń, ale także z pięknych zachodów słońca, które przyciągają turystów. Zapewne mieszkanką jednego z nich jest ta kobieta.
Nic nie dzieje się tutaj natychmiast. Niczego nie da się przyspieszyć. Odwieczne, naturalne procesy dokonują się według własnego tempa. Monotonia wędrujących tam i z powrotem fal jeszcze bardziej to podkreśla.