Świat według werbistów

BLOG

Żona Hioba

Szatan - wróg szczęścia ludzkiego - prowokuje pozbawienie Hioba wszystkiego, co drogie jego sercu, pragnąc wykazać w ten sposób, że jego wiara jest jakby psim przywiązaniem do Boga, za miskę smacznej strawy, którą dostał od życia. Wystarczy zabrać michę, a z wiary nic nie zostanie. I tak zostało mu odebrane bogactwo, następnie dzieci, a następnie zdrowie. Wraz z tym wszystkim znikł też szacunek, jakim Hiob cieszył się wśród ludzi.

Jakąś smutną ironią jest to, że pozostawiona mu została… żona. Czyżby nie była jego ukochanym dobrem? Dlaczego i jej nie stracił?

Pismo Święte i Eucharystia

Powrócę raz jeszcze to moich znajomych ze studiów w Manili. Grupa młodych ludzi z Myanmy, Chin i Kambodży. Ci, którzy po raz pierwszy usłyszeli o Jezusie na Filipinach. Ci, którzy kupili Pismo Święte, aby poznać „kim ten Chrystus jest”, jak to sami określili. Ich poszukiwania nie skończyły się na czytaniu.

Jeden z wydziałów psychologii zobowiązał nas - było nas czworo: dwóch z Kambodży, jeden z Myanmy i ja – abyśmy przeprowadzili badania wśród ludności tubylczej (indigenous) mieszkającej w górach, w północnej części wyspy Luzon na Filipinach.

Tabernakulum Słowa Bożego w judaizmie

Pewien biskup miał powiedzieć: „Prawosławni czczą Pismo święte. O tak, czczą! Pięknie je oprawiają, upiększają, uroczyście wnoszą i okadzają, ale… nie czytają. Protestanci za to nie szanują Pisma świętego. Kładą je byle gdzie, noszą pod pachą czy w torbie, marzą flamastrami, ale… czytają. Natomiast katolicy – ani nie szanują, ani nie czytają”.

Przykro tego słuchać, oczywiście. Natomiast niech te słowa posłużą za motywującą krytykę.  Wielebny hierarcha ograniczył się w swoich obserwacjach do chrześcijan. Ciekawe jest natomiast, jakie podejście do Biblii mają Żydzi. Będąc bowiem „narodem księgi” wydaje się, że księgę tę „i szanują i czytają”.

Z notatnika wakacyjnego

Cuda dzieją się po cichu. Tak pomyślałem kilka dni temu, po raz pierwszy będąc w podlaskiej Sokółce. W połowie sierpnia najwięcej słychać o kolejnych grupach, które kończą swą pielgrzymkową drogę, zdobywając Jasną Górę. A mnie ścieżki zaprowadziły na Podlasie, do Sokółki właśnie. Pustymi drogami, które dobrała nawigacja Google’a. Pusty parking, kilka małych straganów z pobożnościami i miodem na koronkowych serwetkach przed wejściem. Na tablicy ogłoszeń głównie nekrologi.

Wielka bryła kościoła. Kaplica adoracji, w której wystawiony jest korporał z cząstką mięśnia sercowego człowieka w agonii. Kilka osób wewnątrz, kilka kolejnych w kościele. I tak sobie myślę – to już, to wszystko? Mały biały kwadrat pod monstrancją? Ta garsteczka modlących się?

Historia jednej fotografii POWOŁANIE

Urodziłem się i wychowałem w mieście nad jeziorem. Na Mazurach jezioro nie jest niczym nadzwyczajnym. Mamy ich tutaj setki. Ale to było szczególne, bo było nasze.

Prawie każdej niedzieli, po obiedzie, razem z rodzicami i siostrą (a przez jakiś czas także z babcią) szliśmy na spacer nad "nasze" jezioro. Jednak nie był to jedynie czas rekreacji, ale mała wyprawa na pogranicze. Zawsze odnosiłem wrażenie, że spacerowaliśmy wzdłuż dwóch różnych światów. Gdy patrzyliśmy w jedną stronę, widzieliśmy miasto z jego gęstą zabudową, nad którą dominowała wieża ciśnień i kościół Najświętszego Serca Jezusa. Ale wystarczyło spojrzeć w przeciwną stronę, by znaleźć się w zupełnie innym miejscu. Zielona łagodność wzgórz na horyzoncie i kołysząca się woda, która za każdym razem w inny sposób odbijała niebo. Dwa światy. Jeden o wyraźnych kształtach, dobrze znany, zamieszkały. Drugi − nieuchwytny, skrywający tajemnicę i pociągający.

Słowo Boga i osobisty zachwyt spotkania

Czym jest pragnienie, które inspiruje i nieustannie zaprasza człowieka do spotkania ze Słowem Życia? Pragnienie, które wręcz porywa do poznania siebie w relacji i intymnej przyjaźni ze Słowem. Wielu nie jest jeszcze tego świadomym. Czasami mam wrażenie że ich liczba ciągle rośnie. Wszyscy jednak pragniemy poznać kim właściwie jesteśmy.

W tym momencie stajesz w obliczu decyzji i wyboru, gdzie i z kim chcesz poznać siebie? Nie wszyscy świadomie i dobrowolnie dokonują wyboru, wielu chowa się „za plecami” tłumu. Ci którzy wybierają świat i mądrość człowieka, który żyje bez Boga, decydują się na kontekst poznania ograniczony czasem i przestrzenią. Jego perspektywa rozumienia człowieka zamyka się w przestrzeni narodzin (nawet nie poczęcia) i śmierci. A człowiek jest kimś większym. Kimś, kto nie może być ograniczony czasem i przestrzenią.

"Żywe jest Słowo Boże...."

Od nieżyjącego już sp. ks. proboszcza Czecha z mojej rodzinnej parafii w Grodzisku Dolnym, będąc jeszcze klerykiem, usłyszałem takie oto świadectwo odnośnie pożytku, jaki odniósł z Soboru Watykańskiego II: "Jedyną rzeczą, którą wyniosłem z nauk Soboru to kluczowe słowo 'AKTUALIZACJA'". Ów kapłan odniósł ten pogląd w szczególności do rozumienia istoty Mszy Świętej. W czasie jej sprawowania historyczna Ofiara Chrystusa "STAJE SIĘ" na nowo realną na ołtarzu w naszej obecności. Po prostu aktualizuje się.

To samo kluczowe słowo odnoszę do mojego osobistego i wspólnotowego przeżywania Słowa Bożego, szczególnie w ramach grup modlitewnych Odnowy charyzmatycznej. Sercem cotygodniowego charyzmatycznego spotkania modlitewnego jest trwanie na modlitwie i "łamanie się Słowem Bożym".

Notatnik wakacyjny

Nie wiem, czy bardziej poddałem się temperaturze czy pogłoskom o jej wpływie na ludzką aktywność. Jakiś związek być musi. Ale bez żalu z mojej strony. Blogosfera, serwisy informacyjne i cała reszta medialnego świata produkują dziennie miliardy słów na tematy, o których wczoraj nie mieliśmy pojęcia, jutro zaś nie będziemy o nich pamiętać. Taka natura tego biznesu.

Tym bardziej cieszy mnie, że poprzedni tydzień mogłem spędzić nad Słowem, które dziwnym trafem nie chce się poddać regułom medialnego rynku. Trwa niezmienione a jednocześnie jest zawsze nowe. Przez siedem dni z małą grupą siedmiu osób czytaliśmy i medytowaliśmy tekst Kazania na górze.