Bardzo ciekawa historia związana jest z namalowaniem obrazu "Ostatniej Wieczerzy ze Steylu". Namalowanie obrazu nie było związane z konkretnym zamówieniem, ale jest to… wotum za cudowne uzdrowienie. Miało ono miejsce w 1929 roku. Brat zakonny, elektryk, został porażony prądem i stracił władzę w ręce. Medycyna nie była w stanie mu pomóc.
Pracując nad koncepcją witraży w oknach, brałem pod uwagę ten obraz „Ostatniej Wieczerzy”, ale brakowało mi na nim wyraźnego motywu misyjnego. Kiedy usłyszałem, że jest to wotum dziękczynne dla patronki misji katolickich, moje pragnienie zostało częściowo spełnione. Okazało się jednak, że to nie wszystko.