Świat według werbistów

BLOG

arrows01Kategoria: BIBLIA


 

Pismo Święte i Eucharystia

Powrócę raz jeszcze to moich znajomych ze studiów w Manili. Grupa młodych ludzi z Myanmy, Chin i Kambodży. Ci, którzy po raz pierwszy usłyszeli o Jezusie na Filipinach. Ci, którzy kupili Pismo Święte, aby poznać „kim ten Chrystus jest”, jak to sami określili. Ich poszukiwania nie skończyły się na czytaniu.

Jeden z wydziałów psychologii zobowiązał nas - było nas czworo: dwóch z Kambodży, jeden z Myanmy i ja – abyśmy przeprowadzili badania wśród ludności tubylczej (indigenous) mieszkającej w górach, w północnej części wyspy Luzon na Filipinach.

Tabernakulum Słowa Bożego w judaizmie

Pewien biskup miał powiedzieć: „Prawosławni czczą Pismo święte. O tak, czczą! Pięknie je oprawiają, upiększają, uroczyście wnoszą i okadzają, ale… nie czytają. Protestanci za to nie szanują Pisma świętego. Kładą je byle gdzie, noszą pod pachą czy w torbie, marzą flamastrami, ale… czytają. Natomiast katolicy – ani nie szanują, ani nie czytają”.

Przykro tego słuchać, oczywiście. Natomiast niech te słowa posłużą za motywującą krytykę.  Wielebny hierarcha ograniczył się w swoich obserwacjach do chrześcijan. Ciekawe jest natomiast, jakie podejście do Biblii mają Żydzi. Będąc bowiem „narodem księgi” wydaje się, że księgę tę „i szanują i czytają”.

"Żywe jest Słowo Boże...."

Od nieżyjącego już sp. ks. proboszcza Czecha z mojej rodzinnej parafii w Grodzisku Dolnym, będąc jeszcze klerykiem, usłyszałem takie oto świadectwo odnośnie pożytku, jaki odniósł z Soboru Watykańskiego II: "Jedyną rzeczą, którą wyniosłem z nauk Soboru to kluczowe słowo 'AKTUALIZACJA'". Ów kapłan odniósł ten pogląd w szczególności do rozumienia istoty Mszy Świętej. W czasie jej sprawowania historyczna Ofiara Chrystusa "STAJE SIĘ" na nowo realną na ołtarzu w naszej obecności. Po prostu aktualizuje się.

To samo kluczowe słowo odnoszę do mojego osobistego i wspólnotowego przeżywania Słowa Bożego, szczególnie w ramach grup modlitewnych Odnowy charyzmatycznej. Sercem cotygodniowego charyzmatycznego spotkania modlitewnego jest trwanie na modlitwie i "łamanie się Słowem Bożym".

Pismo Święte i szukanie Prawdy

Zdarzyło się to w Livingstone w Zambii. Prowadziłem warsztaty na temat HIV/AIDS. Pewnego popołudnia podszedł do mnie młody człowiek i zadał pytanie,

- Co to jest Prawda?
- Mogę ci powiedzieć, ile jest 2+2 – odpowiedziałem i po chwili dodałem. – Jeżeli chodzi o Prawdę, tego ci nie mogę powiedzieć.
- Dlaczego? – przerwał mi w wpół słowa. – Nie możesz mi tego odmówić.
- Ja nie odmawiam – wyjaśniłem. – Z Prawdą jest tak, że tylko ty sam osobiście możesz Jej doświadczyć i poznać.

Z rysów jego twarzy wyczytałem, że nie bardzo rozumiał mój tok myślenia, więc dodałem:

- Ja jedynie mogę podzielić się moim doświadczeniem poszukiwania i tym samym zainspirować i zachęcić cię do osobistego poszukiwania.

Chwilę patrzył mi w oczy, spuścił głowę i odszedł bez słowa.

Tabernakulum słowa Bożego?

W naszych werbistowskich staraniach o podkreślenie znaczenia słowa Bożego powraca niekiedy w różnych kontekstach kwestia zaznaczenia swego rodzaju równowagi pomiędzy Jezusem Chrystusem obecnym w Eucharystii i obecnym w swoim słowie. Z jednej strony istnieje swego rodzaju symetria. Mamy przecież dwie części Mszy świętej: liturgię słowa i liturgię Eucharystii. Dla każdej z tych liturgii przeznaczony jest oddzielny „stół-ołtarz”.

Pismo święte doznaje też czci: często procesyjnie wnosimy Ewangeliarz i błogosławimy nim, a „ołtarz słowa”, czyli ambonkę wyposażamy w dodatkową półkę z przodu lub dostosowujemy górną część, by po liturgii położyć tam słowo Boże, oddając mu tym samym cześć i lepiej je eksponując. Z drugiej jednak strony kwestia pewnego zrównoważenia pomiędzy czcią słowa Bożego i czcią Najświętszego Sakramentu nie jest unormowana i pozostaje raczej w gestii entuzjastów.

Żniwa ryżu na Bali

Żniwa

Przeciwstawienie wielkości żniwa małej ilości żniwiarzy przypomina pojedynek Dawida z zabójczym Goliatem. Znamy zakończenie biblijnego pojedynku. Ale i wiemy, że w tak zwanym życiu często maluch nie ma szans z wielkoludem. Osiedlowy blaszak przegra w końcu z kolejnym hipermarketem. Kredytobiorca z bankiem. Głos rozsądku z „mądrością” tłumu.

Gdyby pójść tą drogą, można by sobie wytłumaczyć słowo Ewangelii jako proste stwierdzenie, że roboty nie przerobisz. Więcej: nawet się nie porywaj, człowieku, na to ewangeliczne żniwo, bo raz – nie za bardzo wiesz, co się za tym słowem kryje, a dwa – cóż byś chciał wobec takiego bezmiaru zdziałać dwoma rękami?

Reading Biblie

„Czytam je codziennie, tylko nikomu nie mów”

"Codziennie je czytam, tylko nikomu nie mów" – głos jej towarzyszył mi przez następnie kilka dni. Nie wiedziałem dlaczego? Nie wiedziałem co powinienem zrobić? W końcu zdyjąłem Pismo Św. z półki i położyłem je na biurku, obok laptopa. Zacząłem czytać codziennie jeden rozdział z Ewangelii. Kiedy skończyłem Nowy Testament, zaczynałem od początku.

Minęło około pół roku. W końcu zaświecił promyk w mojej logice i sercu. Zrozumiałem, że codzienne czytanie Pisma Św. to nie intelektualne pogłębianie wiedzy o Bogu i samym sobie, a raczej budowanie relacji. To było takie proste - chodziło o poznanie, pierwszy zachwyt i dokonanie wyboru. Był to pewnego rodzaju proces budowania relacji ze Słowem, które jest życiem (J 6, 68).

Biblia

Moje spotkanie ze Słowem Boga

Łatwo jest opowiadać czy pisać, co inni mówią o Chrystusie. Inaczej to wygląda, kiedy osobiście wsłuchujemy się w Jego słowa „a Wy za kogo Mnie uważacie” (Mt 16, 15) i próbujemy na to odpowiedzieć.

Moje doświadczenie osobistego spotkania ze Słowem Boga, czyli Pismem Św., rozpoczęło się dość późno. Po raz pierwszy wziąłem Biblię do ręki w czasie formacji kapłańsko-zakonnej. Czyli w wieku około 20 lat. Wziąłem, ponieważ taki był wymóg formacji i akademickiego programu. Czytałem Biblię ponieważ musiałem zdać egzaminy i wypełniać oczekiwania formacji.